Zacznę od samokrytyki, która fanom Hondy się należy. Zdecydowanie zaniedbuję tę markę, dziś zatem próba rehabilitacji. Ta japońska korporacja, założona w 1948 r. przez Soichiro Hondę, zrodziła się z marzeń zakochanego w szybkich samochodach nastolatka. 15-letni Soichiro zaczynał od praktyk w warsztacie, potem otworzył własny zakładzik, gdzie produkował opatentowane w 1929 r. metalowe szprychy. Następnie prowadził fabrykę pierścieni tłokowych (sprzedał ją Toyocie w 1945 r.) i pracował przy konstruowaniu sportowych samochodów. Mówiąc krótko, zbierał doświadczenia potrzebne do założenia własnej marki.
Pierwszymi produktami Hondy były rowery napędzane silnikiem, tzw. mopedy. Bardzo szybko, bo w 1949 r., miał w ofercie pierwszy motocykl, a cztery lata później auto – mały dostawczy T360, który odniósł wielki sukces. Potrzebował kolejnej dekady, by spełnić marzenie i przedstawić światu swój pierwszy samochód sportowy – Hondę S500, zastąpiony po roku udoskonaloną konstrukcją S600. Ten dwuosobowy wóz – oferowany jako kabriolet i coupé – wyposażono w silnik o pojemności 606 cm sześc. i mocy 57 KM. Rozpędzał się do 145 km/h i był pierwszym masowo produkowanym przez Hondę samochodem.
Dziś ta marka to kolos, produkujący: samochody, motocykle, skutery, samoloty, silniki (z liczbą 25 mln rocznie, jest dziś największym producentem silników na świecie), maszyny budowlane, rolnicze, roboty. Na długiej liście wyjątkowych produktów Hondy jest niewątpliwie model Prelude, produkowany w latach 1978–2001. Pierwsza generacja powstała na bazie Hondy Civic „dwójki", wzorem wspomnianych S500 i S600 oferowana była jako kabriolet i coupé (późniejsze generacje produkowano tylko w tej drugiej wersji) i przypadła kierowcom do gustu. Stąd trwająca blisko ćwierć wieku kariera modelu.
Dwie pierwsze odsłony Prelude są jednak rzadko spotykane. Jej rzeczywista kultowość zaczęła się od trzeciej serii, która zadebiutowała w 1987 r. w Genewie i w plebiscycie na Europejski Samochód Roku 1988 zajęła 3. miejsce, ustępując jedynie Peugeotowi 405 i Citroenowi AX. Jak na swoje czasy był to wóz dość nowoczesny, wygodny, bogato wyposażony, m.in. w system czterech kół skrętnych i zapewniający dobre prowadzenie. Z punktu widzenia amatorów mocnych wrażeń miał jednak dwie zasadnicze i związane ze sobą wady: brak tylnego napędu i stosunkowo słabe silniki. W najlepszych czasach moc dochodziła do 200 KM, podczas gdy główni rywale z Japonii, jak Toyota Celica czy Mitsubishi Eclipse dysponowali mocami rzędu 240, 263 KM.
Honda Prelude III nie jest na rynku aut używanych rzadkością, choć nie wszystkie egzemplarze są w dobrej formie. Nawet te lepsze, jak widoczny na zdjęciach samochód z roku 1990, mają jednak jeden niezaprzeczalny atut – to ceny. Wóz ze 137-konnym motorem 2.0 kosztuje 26 500 zł. To tylko preludium do rozkoszy, jakie daje jazda tym nisko osadzonym, stylowym coupé.