Według naszych szacunków opartych na danych Komisji Nadzoru Finansowego koszty ryzyka w polskim sektorze w 2017 r. wyniosły 0,93 proc., czyli były niemal identyczne jak rok wcześniej i znacznie wyższe niż w najlepszym pod tym względem przedkryzysowym 2007 r., kiedy wyniosły zaledwie 0,46 proc. (a w niektórych kwartałach spadły nawet do 0,38 proc.). W czasie kryzysowego 2009 r. urosły aż do 2 proc. Prognozowanie wartości tego wskaźnika na ten rok nie dość, że jest trudne ze względu na zaskakujące często poziomy odpisów w dotychczasowych wynikach banków, to dodatkowo od początku roku wszedł w życie nowy standard rachunkowości IFRS9 (zastąpił 39), który powoduje, że zmienił się sposób ujmowania odpisów, przez co trudno porównywać tegoroczne poziomy do tych sprzed zmiany metodologii. IFRS9 wpływa także na klasyfikację kredytów niepracujących (NPL, non performing loans), czyli mających opóźnienie w spłacie, oraz udział NPL w portfelu brutto (ten wskaźnik też urósł w tym roku z powodu zmian w rachunkowości).
IFRS9 przyśpiesza moment rozpoznania rezerw i zaklasyfikowania kredytów jako zagrożonych, co negatywnie wpływa na odpisy banków. Widać to było w bilansie otwarcia tego roku, bo nieco wyższe odpisy przechodziły przez kapitał, więc obniżały się współczynniki wypłacalności. Banki korzystały z możliwości rozłożenia na pięć lat wpływu na współczynniki, więc ten efekt nie jest teraz aż tak widoczny, ale całkiem spory był na przykład w Aliorze. Wprowadzenie IFRS9 miało dotąd niewielki wpływ na poziom odpisów w sektorze, ale banki w różny sposób podchodzą do nowych regulacji. ING Bank Śląski zaskoczył w czwartek dużym wzrostem odpisów, i to w segmencie detalicznym (mimo że bezrobocie jest rekordowo niskie, stopy procentowe również, a wynagrodzenia rosną coraz szybciej). Poprzednio to głównie przedsiębiorstwa odpowiadały za wzrost rezerw. Tak było na przykład w mBanku. W BZ WBK odpisy teraz mocno urosły, ale zarząd tłumaczy to mniejszym wpływem sprzedaży NPL na wynik i przekonuje, że nic złego z portfelem się nie dzieje. ING BSK także twierdzi, że portfel jest zdrowy. Jego rezerwy urosły od końca grudnia do końca czerwca o 44 mln zł, z czego 37 mln zł zarząd przypisuje właśnie IFRS9. Z kolei w Millennium odpisy są wciąż bardzo niskie. Tak dalece, że zarząd przyznaje, iż koszty ryzyka są niższe od oczekiwanych, więc mogą lekko wzrosnąć.
– Nowe sposoby tworzenia rezerw wprowadzone przez IFRS9 mogą przynieść sporą zmienność odpisów i kosztów ryzyka nawet pomiędzy kwartałami. To nie jest dobra wiadomość dla inwestorów. Trudniej też wychwycić, jak dalece zmiana odpisów wynika z faktycznego psucia się portfela, a jak dalece ze zmian modelu wywołanych czynnikami makroekonomicznymi. Rezerwy będą teraz bardziej zależne od danych wsadowych do modelu, więc prognozowanie tego poziomu wyników stanie się jeszcze trudniejsze – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy. Dodaje, że w ING BSK dopiero za parę kwartałów okaże się, czy konieczne było zwiększanie rezerw już teraz. Być może sytuacja się odmieni i te ekspozycje zostaną przesunięte do pierwszego koszyka, i część zostanie rozwiązana.
Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk Haitonga, zauważa, że procykliczność tworzenia rezerw zgodnie z IFRS9 będzie wyższa, a ponieważ znajdujemy się prawdopodobnie blisko szczytowego punktu cyklu (wskazuje na to także zarząd ING BSK), poziom kosztów ryzyka powinien się obecnie zbliżać do dołka. Do tego banki będą zwiększać wskaźniki pokrycia rezerwami.
– Trudno precyzyjnie powiedzieć, czy procykliczność będzie większa niż pod reżimem IFRS39. To zupełnie nowy standard i uczą się go wszyscy – inwestorzy, analitycy, audytorzy i same banki. Na razie wygląda na to, że podejście uczestników rynku do tego samego zagadnienia jest różne, więc konieczne będzie wypracowanie regulacji, czyli Rekomendacji R, nad którą pracuje KNF wspólnie z bankami. W uproszczeniu, poprzedni standard wymagał, aby tworzyć rezerwy dopiero po zanotowanej stracie na danej ekspozycji. Wyjątkiem był IBNR, czyli rezerwy na straty oczekiwane, ale niezrealizowane, choć jego udział był niewielki. Według IFRS9 pod uwagę przy tworzeniu rezerw brane będą również przyszłe, oczekiwane zdarzenia zarówno w otoczeniu mikro, jak i makroekonomicznym. Właśnie dlatego nowe modele tworzenia rezerw będą bardziej podatne na zmiany w cyklu koniunkturalnym. Czynniki, które będą wpływały na modele, to nie tylko tempo wzrostu PKB, ale też np. stopy procentowe, zmiany w systemie podatkowym, prawnym, wszystko co ma wpływ na biznes firm i ich sytuację finansową. W przypadku klientów indywidualnych oprócz stopy bezrobocia ważne będą też m.in. tempo zmiany wynagrodzeń czy cen nieruchomości – tłumaczy Czajkowska-Bałdyga.