Brudna twarz Hellady

Surowce › Droga biegnąca wzdłuż Anargyroi kończy się nagle nad urwiskiem. Roztaczający się dalej widok w niczym nie przypomina wakacyjnej pocztówki z Grecji, w której znajduje się wioska.

Publikacja: 22.09.2018 12:00

Węgiel brunatny z odkrywki należącej do greckiego PPC nie jest zbyt kaloryczny (5,4 MJ/kg). Zasila i

Węgiel brunatny z odkrywki należącej do greckiego PPC nie jest zbyt kaloryczny (5,4 MJ/kg). Zasila instalacje o łącznej mocy 3725 MW.

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie, Aneta Wieczerzak-Krusińska awk Aneta Wieczerzak-Krusińska

– W tym miejscu droga zakręcała i ciągnęła się jeszcze trzy kilometry. Nagle wszystko runęło w dół – relacjonuje Georgios Tsismalidis, przewodniczący lokalnej rady Anargyroi w Zachodniej Macedonii (regionu w północnej Grecji). Dziś jest już jednym z nielicznych mieszkających w wiosce pracowników Public Power Corporation (PPC), największego greckiego przedsiębiorstwa energetycznego, kontrolowanego częściowo przez rząd w Atenach i odpowiadającego za ok. 30 proc. produkcji. Kiedyś cała miejscowość żyła z kopalni węgla brunatnego.

Coś się kończy, coś się zaczyna

10 czerwca 2017 r. w ciągu pół godziny osunęło się około 80 mln metrów sześciennych ziemi. To efekt dekad wydobycia węgla brunatnego. Decyzja o przesiedleniu prawie 200 mieszkańców Anargyroi zapadła natychmiast. Wcześniej przez lata nic się w tej sprawie nie działo, mimo zabiegów lokalnej społeczności. Sygnałem alarmowym były powstające na skutek osiadania terenu pęknięcia budynków i asfaltowej drogi. Podobne widać także na Śląsku.

– Warunki życia nigdy nie były tu łatwe ze względu na duże zanieczyszczenia powietrza. Od niemal 20 lat rozmawialiśmy o relokacji, a od 2015 r. mieliśmy wybrane nowe miejsce. Ale gdyby nie ta tragedia, do niczego by nie doszło – twierdzi Tsismalidis.

Przeniesienie wioski i rekompensaty dla przesiedleńców pochłoną 35–40 mln euro. Kolejne 100 mln euro pochłonie taka operacja w innej wiosce o nazwie Akrini. Zapłaci rząd z pieniędzy podatników. PCC płaci czynsz za tymczasowo zakwaterowanych w większej ok. 30-tys. Ptolemaidzie przesiedleńców.

Anargyroi jeszcze nie wyludniło się do końca. Za to znajdujące się ok. 30 km dalej Mavropigi od pięciu lat wygląda jak miasto duchów. Exodus zaczął się w 2013 r., po tym jak PPC zapłaciła rekompensaty. – Dostaliśmy 60 euro za metr kw., ale PPC w sądzie drugiej instancji zyskało możliwość redukcji rekompensat. Musimy oddać po 35 euro za metr kw., choć już kupiliśmy domy – skarży się Tassos Emmanuie, były przewodniczący rady Mavropigi.

– Firma jest w złej sytuacji finansowej. Obawiam się, czy dotrzyma zobowiązań w zakresie rekultywacji terenu. Jeśli nie, to problem spadnie na lokalną społeczność – mówi Lefteris Ioannidis, burmistrz Kozani. Kluczowe jest ustalenie planów przyszłego zagospodarowania przestrzennego. Dlatego Ioannidis chce usiąść do stołu z zarządzającymi PPC jako właścicielami ziemi i mieszkańcami okolicznych gmin, zainteresowanymi jej uprawą i wykorzystaniem.

Rozmów na razie nie rozpoczęto. Ale chętnych już widać. Na niewymagającej glebie można uprawiać lawendę i zioła. – Gdyby rekultywowano poodkrywkowe tereny, mielibyśmy więcej dostawców. Jest jeszcze przestrzeń na wzrost – mówi Tzimikas Sterigios, prezes Dioscurides Phytotherapy, lokalnej kooperatywy prowadzącej fabrykę produkującej m.in. aromatyczne olejki. Ze względu na małą skalę biznesu (400 tys. euro obrotów na rok) w regionie potrzebny jest pakiet takich inicjatyw. Jak szacuje grecki WWF, lokalna gospodarka w perspektywie 2040 r. potrzebowałaby 2,5 mld euro na rozwinięcie inwestycji w 12 zrównoważonych gałęziach gospodarki. – Ludzie z regionu nie mają pieniędzy, by zainwestować. Takie inicjatywy wymagają więc subsydiów – wtóruje Sterigios.

Mieszkańcy okolicznych wiosek widzą potencjał ziemi. – Nie chcemy opuścić tego miejsca. Oczekujemy jednak, że PPC odda należycie rekultywowany teren – tłumaczy Costas Poutakidis, przewodniczący rady Akrini. Jak szacuje, PPC powinno rekultywować 15 proc. terenu. Tymczasem do tej pory oddali tylko 1–2 proc. W jego ocenie firma nie przestrzega standardów związanych z uzdatnianiem gleby, m.in. rozrzucając popiół ze spalania brunatnego paliwa i przykrywając go tylko cienką warstwą ziemi.

– Codziennie czujemy negatywne skutki wydobycia i spalania węgla brunatnego. Stan wody sukcesywnie się pogarszał. Trzeba ją sprowadzać z daleka, bo w tej miejscowej limity rakotwórczego chromu są przekroczone. O ile grecką dopuszczalną normą dla tego związku jest 50 mg/m sześc., a w UE – 100 mg/m sześc., to u nas jego poziom sięga 120 mg/m sześc. – precyzuje Poutakidis.

Na temat przyczyn przekroczonych limitów wypowiadali się naukowcy z Salonik i Aten – ich wnioski były skrajnie różne. Jednak zadziwiające jest to, że przez kilkadziesiąt lat działania PPC (!) w regionie nikt nie pokusił się o kompleksowe badania wpływu wydobycia i spalania węgla brunatnego na zdrowie.

W oceni Poutakidisa, d w Atenach przymyka oczy na problem. Bo Zachodnia Macedonia jest energetycznym centrum kraju, a PPC przyczyniło się w przeszłości do ekonomicznego rozwoju regionu.

Platforma wymiany pomysłów

Regionów opierających w całości gospodarkę na węglu jest sporo w Europie. Przedstawiciele ich władz lub reprezentanci, a także związki zawodowe m.in. ze Słowacji, Bułgarii, Grecji, Niemiec i Polski spotkali się na pierwszym Forum Burmistrzów w Kozani (50-tys. mieście w Zachodniej Macedonii), by rozmawiać o sprawiedliwej transformacji. A ta wymaga czasu i pomysłów. Każda węglowa gmina musi znaleźć własny pomysł na dalszy rozwój. – Przed takimi gminami jak moja nie ma przyszłości, jeśli nie znajdziemy alternatywy. Dlatego szukamy wsparcia i partnerstwa w każdej postaci – apelowała Elza Velichkova, burmistrz bułgarskiej gminy Bobov Dol. Intensywne wydobycie na przestrzeni ostatnich lat sprawiło, że populacja wzrosła ośmiokrotnie. Ale gdy zamknięto kopalnie, miejscowość wyludniła się. – Dziś nasza społeczność jest nieliczna. A my pozostaliśmy z wszelkimi możliwymi problemami, jakie mogą dotknąć gminę znajdującą się w trakcie transformacji – relacjonowała Velichkova.

Zdaniem burmistrz greckiego Eordaia każda gospodarka opierająca się tylko na jednym elemencie prędzej czy później trafia do ślepego zaułka. – Z nami właśnie tak się dzieje. Musimy stworzyć model oparty na kilku filarach, w którym sektor prywatny powinien grać pierwsze skrzypce – przekonywał. Dla Zachodniej Macedonii potencjał widzi w rolnictwie i alternatywnej turystyce. Bo choć Zachodnia Macedonia jako jedyny w Grecji region nie ma dostępu do morza, to mogłaby wykorzystać potencjał wielu znajdujących się tam naturalnych jezior. Winnica Diamantis znajduje się w jednym z takich malowniczych miejsc. Kolejny krok po rozszerzeniu potencjału ze 120 do 180 ha ma polegać właśnie na stworzeniu restauracji i być może udostępnieniu pokoi gościnnych.

– To nie mogą być zwyczajne miejsca pracy, ale miejsca pracy zapewniające porównywalne z obecnymi płace. Tylko wtedy lokalna gospodarka odniesie korzyści ze zmian – oponował George Adamidis ze związku zawodowego Genop-Dei w PCC. Działacze przestrzegali przed blakuotem, jeśli odejście od węgla będzie zbyt szybkie.

– Pięć lat temu związkowcy nie chcieli nawet rozmawiać o jakimkolwiek modelu transformacji. Dziś dyskutujemy o tym otwarcie, choć nie we wszystkim się zgadzamy – argumentuje Ioannidis. Wywodzący się z partii zielonych burmistrz Kozani zyskał poparcie w 50-tysięcznym mieście znajdującym się w środku węglowego zagłębia Grecji i całych Bałkanów, bo sprzeciwił się budowie nowej elektrowni. Ptolemaida 5 o mocy 660 MW – według harmonogramu – ma wystartować w 2021 r. Ale związki mówią o możliwym przynajmniej rocznym poślizgu. W ciągu najbliższego miesiąca dwie z czterech działających elektrowni ma być zamkniętych ze względu na zaostrzenie norm środowiskowych i nieopłacalność modernizacji bloków. Pytania o rentowność nowej elektrowni kwitowane są uśmiechem – podobnie jak te o ostatni blok węglowy w Polsce w Ostrołęce. Grecka inwestycja mimo mniejszej skali wyceniana jest jak rodzima – na 1,4 mld euro. Części pieniędzy PPC nadal nie ma. Ponad połowę dała zaś niemiecka instytucja – KfW. – Nie odpowiem na to pytanie. Dokumenty firmy pokazują, że elektrownia będzie opłacalna – mówi przedstawiciel PPC na nasze pytanie zadane przez WWF. – Gdyby to nie była państwowa firma, to już dawno by ją zamknięto – słyszymy od osób zbliżonych do PPC. Firma szuka kupca na część aktywów. Ewidentnie widać, że niegdysiejszy czempion najlepsze chwile ma już za sobą. W szczycie wydobycia (przypadającym na wczesne lata 2000) PPC produkowało nawet 55 mln ton rocznie. Dziś to ok. 27 mln ton z tendencją spadkową. PCC zatrudnia ok. 10 tys. osób w regionie, głównie w Kozani i Ptolemaidzie. – Stopa bezrobocia sięga 30 proc., a wśród młodych – nawet 72 proc. To najwyższy odsetek w UE – mówi Ioannidis. Zachodnia Macedonia jest na samym początku transformacji. – Realnym ryzykiem jest gwałtowny przebieg procesu transformacji ze względu na dużą skalę wzrostu cen uprawnień do emisji CO2, ale dziś mamy historyczną okazję, by coś zmienić – dodaje.

Czas pokaże czy niezbyt znana dotąd twarz węglowej Grecji zmieni się na bardziej zrównoważoną. Tej twarzy nie zna niejeden Grek, nie mówiąc o turystach przyjeżdżających na wybrzeże czy wyspy greckie.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?