– Wydaje mi się, że po ostatnich spadkach cen akcji banków pole do dalszej deprecjacji jest już niewielkie. Spodziewam się raczej trendu horyzontalnego na notowaniach większości spółek sektora, poza takimi jak ING BSK, Pekao, Alior czy BNP Paribas – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. Roczna stopa zwrotu z akcji PKO BP to -10,6 proc., indeks WIG-banki spadł o 13,2 proc. PKO BP – największy i najbardziej ainwestorów zagranicznych jako fundament do budowy ekspozycji na silny polski wzrost gospodarczy. Dużo będzie więc zależeć od ich postrzegania naszego rynku. – Kluczowa dla PKO BP będzie kwestia franków, kurs będzie z tego powodu pod presją, ale może być zmienny, bez konkretnego trendu, bo w tym roku sprawa tych kredytów dla sektora się nie wyjaśni. PKO BP jest relatywnie tanio wyceniany, biorąc pod uwagę wyniki nieobciążone frankami, które mogą się w tym roku lekko poprawić – ocenia Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy. Nie będzie to już jednak aż tak dobre tempo jak w 2019 r., gdy zysk netto nieobciążony rezerwą frankową mógł urosnąć o około 20 proc.
Rok 2019 r. był trudny dla Santandera ze względu na nie tak udaną, jak oczekiwano, fuzję z częścią podstawową Deutsche Banku Polska, która była w dodatku mocno angażująca i przełożyła się na wolniejszy wzrost kredytów. Bank został mocno przeceniony (roczna stopa zwrotu -19 proc.) nie tylko ze względu na nie najlepsze wyniki, ale też z powodu franków. Stawia na niego Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego. – Santander podoba mi się na zasadzie wykluczenia innych banków. Notowania frankowych banków mogą być mocno zmienne, trudno je przewidzieć w rocznej perspektywie. Ze względu na większe ryzyko generalnie unikam tych banków. Podobnie jak państwowych, chociażby ze względu na obawy, czy profesjonalizm w tych spółkach będzie utrzymany biorąc pod uwagę liczne zmiany w zarządach innych państwowych firm. Preferuję Santandera, który ma umiarkowaną ekspozycję na franki. Jego największym problemem jest spora ekspozycja na kredyty konsumenckie, więc powstaje pytanie, jakie ostatecznie będą koszty zwrotów prowizji i czy uda się zmienić strukturę cen tych kredytów, aby utrzymać rentowność nowej produkcji – dodaje.
Notowania Pekao rozczarowują od dawna: stopa zwrotu za 12 miesięcy jest podobna jak indeksu WIG-banki, mimo że spółka ta ma śladowy udział frankowych hipotek w portfelu. Może się tak dziać nie tylko ze względu na przeciętne wyniki finansowe Pekao w 2019 r. (te biznesowe były dobre), ale też na to, że bank zaczyna wyrastać na faworyta do przejęcia mBanku. – Musi wyjaśnić się sprawa tej potencjalnej transakcji: czy będzie, a jeśli tak, to w jakiej konfiguracji i z jaką emisją akcji. Dopóki to się nie wyklaruje, nie oczekuję istotnego odbicia notowań Pekao. Jeśli do transakcji nie dojdzie, widzę potencjał do wzrostu notowań. Silną stroną Pekao w tym roku powinna być poprawa wyników, może się wyróżnić na tle sektora. Bank nie zanotuje już teraz kosztów, jak w ubiegłym roku, ale efekty restrukturyzacji – ocenia Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy. Specjaliści DM BDM prognozują, że zysk wzrośnie aż o 17 proc., co będzie możliwe dzięki wzrostowi przychodów i spadkowi kosztów. Oceniają, że obecna wycena (C/Z 10,8, C/WK 1,13) jest atrakcyjna. Z zysku za 2019 r. oczekują najwyższej w sektorze stopy dywidendy (5,9 proc.).
mBank jest w specyficznej sytuacji, bo wprawdzie ma hipoteki walutowe stanowiące ponad 16 proc. jego portfela, ale jego notowania odbiły od dołka z września, gdy okazało się, że jest wystawiony na sprzedaż. Inwestorzy giełdowi liczą, że główny akcjonariusz weźmie na siebie cały frankowy koszt. – Zakładam, że mBank nadal jest bankiem frankowym, dlatego go unikam. Nie sądzę, aby mniejszościowi akcjonariusze dostali prezent i aby Commerzbank zdjął z ich barków ciężar ryzyka związanego z kredytami frankowymi, zwłaszcza że ryzyko to aa przecież to dopiero początek tych kosztów – zaznacza Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego. Dodaje, że nie można wykluczyć sytuacji, w której Commerzbankowi na tyle będzie zależeć na szybkim przeprowadzeniu transakcji i aby to ułatwić byłby gotów wziąć na siebie w całości przyszłe koszty, zdejmując je z akcjonariuszy mniejszościowych, co byłoby korzystne dla notowań mBanku. Doniesienia o strukturze transakcji, tego czy i jak będą wydzielone franki oraz czy powstanie polski oddział Commerzbanku, czy też pozostanie bank z polską licencją, mogą wpływać na kurs.
ING Bank Śląski jest jednym z niewielu kredytodawców z GPW, którego 12-miesięczna stopa zwrotu jest dodatnia (7,4 proc.). To najbardziej rentowny bank, więc i najwyżej wyceniany. Michał Fidelus, analityk DM BDM, prognozuje, że w tym roku tempo poprawy zysku netto może przyśpieszyć do 14 proc. z 10 proc. w 2019 r. Ocenia jednak, że wskaźniki wyceny (13,9 C/Z i 1,6 C/WK), stanowiące odpowiednio 25-proc. i 60-proc. premię do mediany, są adekwatne i potencjał do wzrostu notowań jest niewielki. – Oczekiwana poprawa wyników tego banku jest już raczej w cenach, musiałaby nadejść poprawa wycen całego sektora, aby ING BSK na tym skorzystał, bo jest dość drogi i nie będzie się w tym roku raczej pozytywnie wyróżniał pod względem notowań na tle innych banków. Słabości kursu też się nie spodziewam, bo dobre spółki są w cenie – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy. – Moim zdaniem najsilniejsze w tym roku będą właśnie ING BSK i Pekao, których wyniki nie będą pod presją ryzyka prawnego – dodaje Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.