Nowe prognozy Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP sugerują, że w tym roku PKB Polski zmaleje o ponad 5 proc., a przyszłoroczny wzrost nie będzie wystarczający, aby to skompensować. W tych okolicznościach wysoka obecnie inflacja szybko wyhamuje i w kolejnych dwóch latach będzie wyraźnie poniżej celu NBP (2,5 proc.), a nawet niekiedy poniżej dolnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od tego celu (1,5 proc.). I to uwzględniając już oddziaływanie polityki pieniężnej na gospodarkę. Czy to oznacza, że tę politykę trzeba jeszcze rozluźnić?
Powiedziałbym raczej, że należy przemyśleć, czy ta polityka jest właściwie skalibrowana. Co do samych prognoz, to również uważam, że spadek PKB w tym roku wyniesie ok. 5 proc. Mam jednak wątpliwości co do prognozowanej przez DAE NBP ścieżki inflacji. Moim zdaniem istnieje ryzyko, że inflacja będzie wyższa.
Recesja nie stłumi wzrostu cen?
Oczywiście, że stłumi, ale może nie tak bardzo, jak ocenia DAE NBP. Nie mam przekonania, że inflacja w 2021 r. będzie wyraźnie poniżej celu. Niektóre towary, np. paliwa, potaniały pod wpływem związanego z pandemią spadku popytu. Ale inflacja bazowa (nie obejmująca cen energii i żywności – red.) wynosiła w czerwcu 4,1 proc. rok do roku, najwięcej od prawie 20 lat. Dla wielu firm pandemia jest pretekstem, żeby podnieść ceny. Te covidowe podwyżki mogą być jednorazowe, ale może też się okazać, że firmy przekonają się, że podwyżki są akceptowane przez konsumentów.
Załóżmy, że ścieżka PKB będzie taka, jak sądzą analitycy NBP, ale inflacja będzie w okolicy celu, a nie wyraźnie niżej. Jakie to miałoby implikacje dla polityki pieniężnej?