Kiedy w marcu kończyła się kolejna konferencja Izby Domów Maklerskich w Bukowinie Tatrzańskiej, która jest jednym z najważniejszych wydarzeń na rynku kapitałowym, chyba nikt nie zdawał sobie sprawy, że była to jedna z ostatnich okazji do merytorycznej dyskusji w tradycyjnym formacie, a także, a może przede wszystkim, budowania i nawiązywania relacji poprzez osobisty kontakt. Co działo się później, wszyscy dobrze wiemy. Pandemia, zamknięcie gospodarki, ograniczenie spotkań sprawiły, że rynek przeniósł się do internetu. Biznes musiał i szybko się do tego przystosował. Okazało się nawet, że zdalna forma pracy może przynieść sporo wymiernych korzyści, i to w obszarach, które, wydawać by się mogło, są zarezerwowane dla kontaktów bezpośrednich. Nieco inaczej wygląda sprawa od tej niepoliczalnej strony, czyli budowania relacji, które w przypadku rynku finansowego mają niebagatelne znaczenie.
Zalety pracy zdalnej
Rok 2020 wymusił na wszystkich nowe podejście do życia nie tylko prywatnego, ale także zawodowego. To, co jeszcze rok temu wydawało się nieprawdopodobne i niemające większego sensu, dzisiaj jest w zasadzie standardem. Nauczyliśmy się pracować i funkcjonować w świecie wirtualnym, z pełnym wykorzystaniem nowych technologii. Zaprzyjaźniliśmy się z programami i aplikacjami, które dla wielu wcześniej praktycznie nie istniały albo były po prostu ciekawostką technologiczną.
– Wszyscy szybko przestawili się na pracę zdalną i kontakt internetowy. Można nawet postawić tezę, że koronawirus przyspieszył rewolucję komunikacyjną. Zamiast spotkań fizycznych, na które często zjeżdżały się dziesiątki osób z różnych miejsc (nieraz z bardzo odległych), tracąc czas i pieniądze, teraz spotykamy się w sieci – wskazuje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Nie ma konferencji i debat w formie stacjonarnej. Spotkania inwestorskie też w większości przeniosły się do sieci i – jak się okazuje – rynek się od tego nie zawalił.
– Branża maklerska ma to szczęście, że może prowadzić działalność biznesową, w zasadzie w pełni wykorzystując dostępne narzędzia do komunikacji elektronicznej czy to z inwestorami, czy ze spółkami. Do tego obrót instrumentami jest w pełni elektroniczny, więc, jak pokazują ostatnie miesiące, prowadzenie działalności jest praktycznie bezproblemowe – mówi Bartosz Świdziński, członek zarządu Erste Securities. Jak dodaje, bez większych problemów udało się na nowo zorganizować także inne obszary działalności. – W zakresie relacji inwestor–spółki także w pełni sobie poradziliśmy, organizując konferencje, spotkania czy road show poprzez różnego rodzaju komunikatory. W Erste zorganizowaliśmy w tym roku pięć konferencji w pełni wirtualnych, w naszej flagowej konferencji regionalnej CEElection udział wzięło 240 inwestorów i 80 spółek. Jako plusy tej formy komunikacji z uczestnikami rynku można wymienić łatwiejszy i tańszy dostęp do spółek czy inwestorów zagranicznych – wskazuje Świdziński.
Namacalnym dowodem na to, że rynek może funkcjonować bez spotkań osobistych, była oferta publiczna akcji Allegro. Obyło się bez bezpośrednich spotkań i road show po całym świecie, a i tak IPO zakończyło się sukcesem.