Zagrał dopiero pięć minut w barwach Borussii, a już mówi o nim cała piłkarska Europa. W ubiegły weekend, dzień po 16. urodzinach, Youssoufa Moukoko zadebiutował w dorosłej piłce. Pod koniec meczu z Herthą (5:2) pojawił się na boisku, zmieniając strzelca czterech goli Erlinga Haalanda.
To symboliczna zmiana, bo cztery lata starszy Norweg przez niecały rok gry w Niemczech przykuł zainteresowanie przedstawicieli największych klubów i pewnie długo w Dortmundzie nie zabawi. Moukoko ma szansę zostać jego następcą.
Lepszego miejsca do zdawania futbolowej matury wybrać nie mógł. W Borussii hołdują zasadzie, że nikt nie jest za młody, by brać odpowiedzialność za drużynę. Na murawę wychodzi więc i 18-letni Amerykanin Giovanni Reyna, i 17-letni Anglik Jude Bellingham, a 20-letni Jadon Sancho to już na klubowe standardy zawodnik doświadczony.
Niech cieszy się grą
Moukoko w juniorskich drużynach Borussii zdobył 141 bramek (w 88 meczach), mimo że cały czas rywalizował z o kilka lat starszymi chłopakami. Rówieśników przerastał umiejętnościami, więc klub uznał, że nie ma co zwlekać i zwrócił się do niemieckiego związku (DFB) z prośbą o zmianę przepisów. Dotychczas, by zadebiutować w Bundeslidze, trzeba było mieć ukończone 17 lat albo jak dotychczasowy rekordzista Nuri Sahin (oczywiście także Borussia) zbliżać się do tej granicy. Federacja na propozycję BVB spojrzała przychylnym okiem i w kwietniu obniżyła minimalny wiek pozwalający na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej do lat 16.
W sierpniu Moukoko zaczął treningi z pierwszym zespołem. Haaland opowiadał, że nigdy nie widział tak dobrego 15-latka, a Lucien Favre przekonywał, że trenowanie go to czysta przyjemność. Łukasz Piszczek poradził mu, by po prostu cieszył się grą.