Allianz Aktywnej Alokacji, którym pan zarządza, w ubiegłym roku był najlepszym funduszem mieszanym. Na tle grupy porównawczej radzi sobie bardzo dobrze także od początku roku. Na czym oparta jest jego strategia?
Strategia tego subfunduszu polega na ciągłym poszukiwaniu okazji rynkowych. Szereg takich okazji przyniosła w zeszłym roku pandemia i udało się je skutecznie wykorzystać przez nasz zespół. Na marginesie – widać to nie tylko po wspomnianym subfunduszu, ale także po wynikach innych subfunduszy z naszej oferty. W Allianz Aktywnej Alokacji nie boimy się brać zauważalnych zakładów, przy czym są to często zakłady sektorowe. Jak wskazuje nazwa, staramy się to robić aktywnie, więc ryzyko może być w tym przypadku większe niż w typowym funduszu mieszanym. Jak pokazał tamten rok, rozsądne podjęcie ryzyka potrafi zaowocować dobrymi wynikami.
Z ostatnich danych wynika, że największa spółka w portfelu zajmowała 6,4 proc. aktywów funduszu, które łącznie z końcem marca sięgały ponad 170 mln zł. Nie obawiacie się posiadać tak relatywnie dużych pozycji, biorąc pod uwagę wielkość krajowego rynku?
Funduszy mieszanych aktywnej alokacji nie ma zbyt wielu na polskim rynku. Do grupy tej należy obecnie osiem funduszy i nasz jest największym pod względem aktywów. Nie obawiamy się podejmować kontrolowanego ryzyka w postaci dużych pozycji. Staramy się, by liczba walorów nie była przesadnie duża, co utrudnia skuteczne zarządzanie portfelem. W subfunduszu Allianz Aktywnej Alokacji znajduje się zazwyczaj około 40–50 emitentów akcji.
Wspomniał pan o okazjach, jakie pojawiły się przed rokiem. Jak dziś patrzy pan na te spółki? Czy stawiacie na nie także w tym roku?