Niestety, nad WIG20 wisi jakieś fatum

WYWIAD | Michał Staszak ze zdobywcą Złotego Portfela „Parkietu" w kategorii najlepszy fundusz mieszany, zarządzającym TFI Allianz Polska, rozmawia Andrzej Pałasz.

Publikacja: 03.05.2021 11:30

Niestety, nad WIG20 wisi jakieś fatum

Foto: materiały prasowe

Allianz Aktywnej Alokacji, którym pan zarządza, w ubiegłym roku był najlepszym funduszem mieszanym. Na tle grupy porównawczej radzi sobie bardzo dobrze także od początku roku. Na czym oparta jest jego strategia?

Strategia tego subfunduszu polega na ciągłym poszukiwaniu okazji rynkowych. Szereg takich okazji przyniosła w zeszłym roku pandemia i udało się je skutecznie wykorzystać przez nasz zespół. Na marginesie – widać to nie tylko po wspomnianym subfunduszu, ale także po wynikach innych subfunduszy z naszej oferty. W Allianz Aktywnej Alokacji nie boimy się brać zauważalnych zakładów, przy czym są to często zakłady sektorowe. Jak wskazuje nazwa, staramy się to robić aktywnie, więc ryzyko może być w tym przypadku większe niż w typowym funduszu mieszanym. Jak pokazał tamten rok, rozsądne podjęcie ryzyka potrafi zaowocować dobrymi wynikami.

Z ostatnich danych wynika, że największa spółka w portfelu zajmowała 6,4 proc. aktywów funduszu, które łącznie z końcem marca sięgały ponad 170 mln zł. Nie obawiacie się posiadać tak relatywnie dużych pozycji, biorąc pod uwagę wielkość krajowego rynku?

Funduszy mieszanych aktywnej alokacji nie ma zbyt wielu na polskim rynku. Do grupy tej należy obecnie osiem funduszy i nasz jest największym pod względem aktywów. Nie obawiamy się podejmować kontrolowanego ryzyka w postaci dużych pozycji. Staramy się, by liczba walorów nie była przesadnie duża, co utrudnia skuteczne zarządzanie portfelem. W subfunduszu Allianz Aktywnej Alokacji znajduje się zazwyczaj około 40–50 emitentów akcji.

Wspomniał pan o okazjach, jakie pojawiły się przed rokiem. Jak dziś patrzy pan na te spółki? Czy stawiacie na nie także w tym roku?

Oczywiście nie jest to jednolita grupa firm, więc także ich obecne perspektywy są różne. U części model biznesowy okazał się eksponowany pozytywnie na zmiany, które dokonały się wskutek pandemii. Część przedsiębiorstw ma z kolei model, który trwale zyskał na zmianach, do których doszło w ciągu ostatniego roku. Takie firmy powinny w dłuższym okresie wciąż przynosić ponadprzeciętne wzrosty. Oczywiście im bliżej końca pandemii i powrotu do normalności, tym lepiej wyglądają spółki tzw. starej ekonomii, z solidnymi fundamentami, które mogą liczyć na tzw. odroczony popyt bądź po prostu powrót do normalnego funkcjonowania.

Jaki to może być rok dla całej polskiej giełdy?

Giełdę i wyceny przedsiębiorstw napędzają przede wszystkim ich wyniki finansowe. W tym roku będziemy mieć do czynienia z efektem niskiej bazy z zeszłego roku w wielu przypadkach. Nawet jeśli okaże się, że tegoroczne wyniki finansowe będą niższe niż we wcześniejszych latach, to i tak w porównaniu z 2020 r. dojdzie do znaczącej poprawy. Inwestorzy lubią, gdy wyniki spółek się poprawiają i to może wspierać kursy akcji. Mamy też spółki, które mimo początkowych obaw już poprawiły wyniki w 2020 r. Okazało się, że był to dobry moment do zastanowienia się nad niektórymi projektami bądź nad częścią wydatków, które nieraz okazały się zbędne. Firmy odchudziły się z kosztów i teraz, kiedy można liczyć na wzrosty przychodów, mamy do czynienia z dźwignią operacyjną. Jako przykład mogą posłużyć dystrybutorzy części samochodowych.

Jest też część spółek, które trwale zyskały na zmianach gospodarczych, które się dokonały. Mam tu na myśli przeniesienie kolejnej części aktywności do internetu. Polską giełdę powinno pchać do przodu wiele sektorów, które odznaczać się będą pozytywnymi dynamikami wyników, bo to zwykle idzie w parze ze wzrostem notowań.

Kolejnym aspektem wspierającym GPW są niskie stopy procentowe. Pojawiają się już sugestie, że banki mogą w przyszłości rozważyć nawet wprowadzenie opłat za depozyty, co działa odstraszająco. Polacy szukają alternatywy dla swoich oszczędności. Efekt już widać na rynku nieruchomości – mamy do czynienia z rekordowo wysokimi cenami mieszkań. Trzymanie gotówki obecnie wiąże się realnie z kilkuprocentową stratą przez inflację przekraczającą 3 proc. Cała branża finansowa ma nadzieję, że część środków wycofywanych z banków trafi na rynek akcji i pojawią się oczekiwane od dłuższego czasu napływy do funduszy akcji polskich. Inwestorzy indywidualni już się mocno uaktywnili na GPW. Mamy zatem nagromadzenie kilku czynników, które powodują, że oczekujemy dobrego zachowania krajowej giełdy.

Jak na razie, mimo dobrych stóp zwrotu, fundusze akcji polskich nie przyciągają klientów?

To zastanawiające i cały czas mamy nadzieję, że niebawem się to zmieni. Klientów do wpłat do funduszy akcji polskich może skłonić ewentualne pogorszenie notowań funduszy dłużnych w związku ze wzrostami rentowności obligacji skarbowych. Dynamicznie rosnące ceny na rynku nieruchomości również mogą zniechęcić do inwestycyjnego zakupu mieszkań, zwłaszcza że wpływy z najmów też są dziś ograniczone.

Dodatkowo, wyceny na polskiej giełdzie są atrakcyjne, szczególnie porównując je do wycen na wielu rynkach zachodnich. Jest więc szereg czynników, które mogą spowodować, że część oszczędności Polaków zostanie w końcu przesunięta do funduszy inwestujących w akcje.

Jak dotąd zachwianie na rynku długu nie zmieniło istotnie nastawienia klientów do funduszy. Zakładacie dalsze wzrosty rentowności obligacji?

Wraz ze znoszeniem obostrzeń i powrotem gospodarek do wzrostów rentowności obligacji mogą jeszcze zwyżkować. Aby to się stało, nie muszą wcale wzrosnąć stopy procentowe, bowiem rynek z wyprzedzeniem dyskontuje ruchy banków centralnych. Presja inflacyjna cały czas się utrzymuje, jeśli nie umacnia. To może doprowadzić do zmiany trendów na rynku obligacji i pokazuje, że jest jeszcze przestrzeń do wzrostu rentowności. Spójrzmy na przykład na obligacje niemieckie – mimo ostatnich wzrostów rentowność tamtejszych obligacji dziesięcioletnich wciąż jest poniżej zera. Trzy lata temu było to zaś 0,5 proc. Dalsze wzrosty rentowności mogłyby być odczytywane jako pozytywny sygnał wysyłany z gospodarki. Po dynamicznych wzrostach z początku roku, dalsze zwyżki rentowności odczytywałbym w średnim i dłuższym terminie właśnie jako prognoza trwalszego i szybszego wzrostu gospodarczego.

W zeszłym roku było kilka udanych IPO na GPW. W drodze na giełdę są kolejne, również duże przedsiębiorstwa, tymczasem ostatnie debiuty wskazują jednak na pewne przegrzanie?

Debiutów jest coraz więcej i to może być czynnik wpływający negatywnie na notowania niektórych spółek, w sytuacji gdy na giełdzie nie pojawia się świeży kapitał. Po bardzo udanych debiutach rozpoznawalnych spółek w zeszłym roku część inwestorów mogła pomyśleć, że zakup akcji w IPO to pewna okazja do zarobku. Tak nie jest i pokazują to ostatnie przypadki. Gdy coraz większa liczba inwestorów zaczyna realizować taką strategię, szybko przestaje ona działać. Wielu się o tym ostatnio przekonało. Dla nas słabsze zachowanie debiutujących spółek w pierwszych dniach notowań nie jest dowodem na to, że są one mniej atrakcyjne. Gdy wchodzi na giełdę dobra firma, to nieudany początek notowań może być dla nas momentem do zakupu akcji czy zwiększenia pozycji. Dla nas nie jest to zmartwienie, a wręcz szansa.

Osobną kwestią jest jednak wysyp firm, które chcą wejść na giełdę. Część właścicieli, którzy sprzedają swoje akcje, uznała zapewne, że mogą liczyć na atrakcyjne wyceny. Często bowiem mowa jest o firmach nowoczesnych technologii. Ich reprezentacja na polskim rynku powiększa się, a i wyceny są przy dość wysokich wskaźnikach. Nowymi spółkami interesują się zarówno inwestorzy indywidualni, jak i fundusze, więc spółki nie mają problemów ze sprzedażą akcji. Dla części insiderów to dobry moment na upublicznienie spółki i możemy się spodziewać kolejnych znanych brandów, które pojawią się na GPW.

Na przełomie roku często mówiło się, że rok 2021 będzie czasem rynków wschodzących, którym będzie sprzyjało odreagowanie surowców oraz słabszy dolar, i rzeczywiście na początku roku kraje rozwijające się wypadały bardzo dobrze. Szybko jednak na czoło wysunęły się indeksy rynków rozwiniętych. Na które rynki stawia pan w kolejnych miesiącach?

Rzeczywiście, na początku roku rynki wschodzące wypadały bardzo dobrze, a ostatnio widać zadyszkę, która może wynikać z gwałtownego wzrostu rentowności obligacji. Istotny jest również wpływ wciąż trwającej pandemii. W niektórych krajach odnotowywane są rekordowe liczby nowych przypadków koronawirusa, np. w Indiach. Kraje rozwinięte radzą sobie z pandemią i procesem szczepień zdecydowanie lepiej. Na korzyść krajów rozwijających się, do których należy Polska, działają natomiast niższe wyceny. Jeśli widać będzie światełko w tunelu w walce z pandemią, to nastawienie do nich znów się może poprawić. Dużym bodźcem będą również rosnące ceny surowców, takich jak np. miedź. Rynki rozwijające się mogą więc zachowywać się relatywnie lepiej w kolejnych miesiącach.

Spółki zależne od rynku surowców radzą sobie rzeczywiście dobrze na GPW, jednak to za mało, by podbić notowania głównych indeksów.

W Polsce sytuacja jest specyficzna. Głównym reprezentantem GPW jest oczywiście indeks szerokiego rynku – WIG. Niestety, spółki z największym wpływem na notowania indeksu radzą sobie ostatnio źle. Przykładem może być CD Projekt – tu zrealizowało się jedno z największych ryzyk dla spółki, a kurs runął w ciągu roku o około 50 proc., co dołożyło się do słabszego zachowania polskiej giełdy. W zeszłym roku zadebiutowało na rynku Allegro, którego kapitalizacja w szczytowym momencie wynosiła niemal 100 mld zł. Po świetnym debiucie również zaczęły się materializować ryzyka specyficzne dla tej firmy, w efekcie czego akcje Allegro tylko w tym roku straciły na wartości ponad 30 proc. Niestety, struktura WIG jest niefortunna. Poszczególne subindeksy, jak mWIG40 czy sWIG80, zachowują się bardzo dobrze i to lepiej oddaje perspektywy, sytuację szerszego grona przedsiębiorstw oraz ich postrzeganie przez inwestorów. Kontrastuje to z WIG20, który jest w okolicach zera od początku roku. Niestety, nad WIG20 wisi jakieś fatum. Do niedawna były tam spółki niepostrzegane jako wzrostowe i tak tłumaczono słabość indeksu. Teraz, gdy jest więcej firm technologicznych czy medycznych, okazuje, że właśnie te firmy są największym ciężarem dla WIG20.

Michał Staszak od początku kariery zawodowej związany jest z TFI Allianz Polska, obecnie jako zarządzający funduszami akcji oraz analityk akcji. Posiada tytuł CFA. W ubiegłym roku Allianz Aktywnej Alokacji – fundusz, którym zarządza – wypracował 27,6 proc. zysku i był to najlepszy wynik wśród wszystkich funduszy mieszanych w 2020 r., za co przyznaliśmy nagrodę Złotego Portfela „Parkietu".

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?