2021 rok przyniósł nam kosmiczny wyścig miliarderów. 11 lipca w kosmos (a właściwie to na jego skraj, na wysokość 85 km) udał się Richard Branson na pokładzie samolotu rakietowego swojej firmy Virgin Galactic. Ubiegł o dziewięć dni Jeffa Bezosa, właściciela koncernu Amazon i firmy Blue Origin. Bezos wybrał się w dziesięciominutowy lot kosmiczny wspólnie ze swoim bratem, 82-letnią Wally Funk (jedną z pionierek amerykańskiego programu kosmicznego) oraz z 18-letnim studentem. – To najlepszy dzień, jaki kiedykolwiek przeżyłem! – powiedział twórca Amazonu po powrocie na Ziemię. Na pewno się cieszył, że ubiegł w wyścigu na orbitę swojego rywala w kosmicznym biznesie, Elona Muska, właściciela m.in. Tesli i SpaceX. Musk w 2018 r. wysłał w kosmos jeden z modeli Tesli z ubranym w skafander astronauty manekinem za kierownicą. Sam na razie się nie wybiera na podobną wycieczkę, bo deklaruje, że jest zajęty pracami nad projektem Starship, czyli pojazdem wielokrotnego użytku, który będzie mógł zabrać do 100 ludzi na Marsa. (No i od czasu do czasu deklaruje, że kurs dogecoina lub innej kryptowaluty „leci na Księżyc").
Spora część opinii publicznej widzi w tym kosmicznym wyścigu miliarderów jedynie PR-ową fanaberię. Słychać często narzekania, że Bezos i Musk mogliby się zająć czymś bardziej produktywnym, dać więcej pieniędzy na cele charytatywne i nie zanieczyszczać atmosfery gazami cieplarnianymi emitowanymi podczas startów ich rakiet. Bezos i Musk uważają pewnie takie opinie za przyziemne i krótkowzroczne. Wygląda bowiem na to, że sami są przekonani, że angażując się w rozwój branży kosmicznej, przygotowują ludzkość na rozwiązanie wielu jej problemów. Ci ludzie autentycznie widzą naszą przyszłość w kosmosie.
Alexa, teleportuj mnie
– Myślę, że w przyszłości będziemy odwiedzać Ziemię, tak jak odwiedzamy Park Narodowy Yellowstone – stwierdził Bezos w październiku podczas panelu dyskusyjnego zorganizowanego w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie. Dopytywano go wówczas, kto będzie wówczas mieszkał na Ziemi. Niestety, nie udzielił odpowiedzi na to pytanie. Z wcześniejszych jego wypowiedzi wynika jednak, że założyciel Amazonu spodziewa się, że w przyszłości ludzkość będzie żyła w koloniach rozproszonych po wszechświecie.
– Jeśli wyjedziemy poza Układ Słoneczny, możemy mieć cywilizację liczącą bilion ludzi, a to oznacza tysiące Mozartów i tysiące Einsteinów – mówił Bezos w 2019 r. podczas prezentacji dotyczącej korzyści wynikających z ekspansji międzyplanetarnej. Jego zdaniem taka migracja jest konieczna, gdyż Ziemia nie może dostarczyć nam surowców w ilości wystarczającej dla przyszłego rozwoju. Środowisko naturalne musi też odpocząć od uciążliwości tworzonych przez ziemski przemysł. – Musimy przenieść cały przemysł ciężki, cały trujący przemysł w Kosmos – mówił właściciel Amazonu w lipcu 2021 r.
Kosmiczna wizja Bezosa zapiera dech w piersiach. Na razie jednak wygląda na to, że wciąż jesteśmy daleko od jej zrealizowania. Od czegoś jednak trzeba zacząć. Stąd inwestycje Bezosa w jego firmę Blue Origin i w jej rakiety. W październiku zapowiedział, że jego spółka zbuduje pierwszą prywatną stację orbitalną. Obiekt o nazwie Orbital Reef ma kosztować 10 mld USD. Ma przyjmować turystów kosmicznych a także służyć jako... park biznesowy. Będą mogli wynająć na niej przestrzeń przedsiębiorcy, którzy zechcą przeprowadzać eksperymenty przy zerowej grawitacji z różnymi technologiami kosmicznymi.