Po marcowej obniżce stóp procentowych wiele banków ruszyło ze zmianami wysokości odsetek swoich depozytów. Klientami to bardzo nie wstrząsnęło, bo w czołówce znalazły się te instytucje, w których trudno o dobre propozycje. W walutach zmiany są mniejsze, ale zainteresowanie nimi – większe.
Pożądane waluty
Wartość terminowych lokat złotowych wciąż maleje. Rośnie za to wartość depozytów bieżących – a zwłaszcza promowanych przez banki kont oszczędnościowych. To z jednej strony szansa na relatywnie wysokie odsetki – banki bowiem traktują zgromadzone na kontach oszczędności jako długoterminowe i zachęcają do otwierania rachunków. Tą zachętą są jeszcze promocyjne oprocentowania – na poziomie niezłych lokat. Potem jednak oprocentowania standardowe nie zachwycają. Oczywiście wciąż są depozyty z oprocentowaniem w wysokości 4 proc. – promocyjnym, w najlepszym razie dla nowych środków, z niewysokimi kwotami maksymalnymi.
Od czasu pojawienia się w Polsce koronawirusa, coraz liczniejszych obostrzeń, utrudniających poruszanie i normalne zakupy, a przede wszystkim w związku z obawami przed tym, co przyniesie przyszłość, ludzie poszukują tych najbezpieczniejszych przystani. I odpowiedniego zabezpieczenia – takim jest posiadanie w domu gotówki. Również w walutach.
Zainteresowanie nimi gwałtownie wzrosło na początku pandemii. Już 16 marca Narodowy Bank Polski opublikował komunikat, w którym informował, że nie ma w zakresie swoich obowiązków ustawowych zaopatrywania banków komercyjnych w zagraniczne znaki pieniężne. „Banki komercyjne mogą we własnym zakresie zaopatrywać się w te znaki, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom swoich klientów" – napisano.