Popyt wywołany oczekiwaniami związanymi z wynikami, jakością zarządzania, odpolitycznieniem, poprawą corporate governance itd. Czasem te oczekiwania są „dowożone”, a czasem nie. Niestety, w tym drugim przypadku kara może być dotkliwa.

Niewątpliwym zwycięzcą okresu powyborczego jest sektor bankowy. Wszystkie banki notowane w indeksie WIG20 od 15 października urosły o ponad 20 proc. i rozbieżności w ich stopach zwrotu są niewielkie. Pokazuje to, że struktura właścicielska w tym przypadku dużego znaczenia nie miała. Banki bowiem i tak miały dobrą passę już przed wyborami, a powyborczy flow aktywów mógł do nich popłynąć, bo sektor poprawia wyniki i te za III kwartał okazały się zazwyczaj lepsze od oczekiwań. Sprzyja też perspektywa braku powrotu stóp procentowych do „przedwojennych” poziomów. Nawet więcej, ostatnia decyzja i konferencja po posiedzeniu wskazały na bardziej jastrzębie podejście RPP. Akurat dla umiejących to dobrze wykorzystać banków to dobra informacja.

Nie we wszystkich sektorach jednak jest tak różowo. Sektor energetyczny cierpi ze względu na niepewność co do dalszego losu NABE, a kursy akcji PGE, Enei i Tauronu są znacznie poniżej szczytów z końcówki wakacji. O ile w sprzedaży detalicznej było nieźle, a spółki typowo konsumenckie radziły sobie dobrze (LPP czy Dino zyskały ponad 20 proc.), o tyle już Allegro poszło do góry tylko o 5 proc., ukarane przez inwestorów zbyt wolnym dochodzeniem do rentowności biznesu zagranicznego. W przypadku Orlenu z kolei cały czas chyba ciężko przełknąć zagranicznemu inwestorowi upolitycznienie spółki i strukturę konglomeratu, do której należy nawet część prasowa. Papier urósł o ledwie 3 proc. od daty wyborów.

Na koniec wisienka na torcie, czyli zdecydowanie najtańsza spółka z WIG20 – JSW, wyceniana poniżej poziomu gotówki netto. Tymczasem od wyborów kurs spadł o 6 proc. W tzw. międzyczasie rósł, bo pojawiała się nadzieja na dywidendę, a przede wszystkim rosła cena węgla koksowego. Rynek jednak nie doszacował podatności spółki na presję związków zawodowych, a także samych kosztów technicznych wydobycia. Wyniki za III kwartał okazały się kiepskie, perspektywa wydatków inwestycyjnych potężna, pojawiły się także problemy popytowe (postój baterii koksowniczej w Krakowie należącej do ArcelorMittal Poland). Mowy o dywidendzie nie ma. Natomiast pojawia się potężne ryzyko konsumpcji gotówki z pominięciem inwestorów. Dlatego też notowania JSW tylko przez tydzień zmniejszyły się o prawie 17 proc. Po raz kolejny widać, że fakt, że coś jest tanie, nie oznacza, że tańsze być już nie może.