Najważniejszym wydarzeniem tygodnia na globalnych rynkach akcji będzie posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej. To wie każdy. Tak samo jak truizmem jest pisanie, że istotna nie będzie sama decyzja, ale to, jakie sygnały w postaci najnowszych projekcji danych makroekonomicznych i stóp procentowych wyśle rynkom Fed i co na konferencji prasowej po posiedzeniu powie Powell odnośnie do przyszłości. Ale skoro już ten temat się pojawił, to go rozwińmy.
W najbliższą środę Fed nie zmieni stóp procentowych w USA, pozostawiając stopę funduszy federalnych w przedziale 5,25–5,50 proc. Rynki zakładają, że Fed nie tylko nie zmieni teraz stóp, ale również, że już zakończył cykl zaostrzania polityki monetarnej. Jedynie tylko 20 proc. ekonomistów ankietowanych przez Agencję Reutera spodziewa się, że przed końcem roku Fed jeszcze wróci do podwyżek. No właśnie, o to, co dalej, teraz toczy się gra. Według prognoz Fed pozostawi stopy na obecnym poziomie do kwietnia–czerwca 2024 (z szansami na wydłużenie tego terminu), zanim zacznie je obniżać. Im bliższy będzie termin pierwszej obniżki, tym więcej będzie paliwa do wzrostów na giełdach. I odwrotnie. Im rynek mocniej będzie przekonany, że stopy dłużej pozostaną na obecnym wysokim poziomie, tym bardziej będzie podatny na spadki. Jedno jest jednak pewne. Kolejny ruch to na pewno będą obniżki, a to w średnim terminie będzie napędzać zwyżki na Wall Street, a za nimi na innych giełdach.
Stopy zakończył podnosić nie tylko Fed, ale prawdopodobnie również Europejski Bank Centralny. To pozwala z nadzieją patrzeć na giełdową przyszłość. Również jeżeli chodzi o warszawski parkiet. Bo wprawdzie ostatnia zaskakująca decyzja Rady Polityki Pieniężnej o mocnym cięciu stóp nie wywołała optymizmu na GPW, ale jeżeli wpisze się ją w prawdopodobnie cały czekający nas cykl obniżek kosztu pieniądza, to będzie to dla giełdy mocny impuls popytowy. Trudno bowiem sobie wyobrazić inny scenariusz niż wzrostowy w sytuacji, kiedy nie tylko RPP tnie stopy, ale w przyszłym roku robią to również prawie wszystkie główne banki centralne na świecie z Fedem i ECB na czele.
Giełdowa przyszłość, przynajmniej ta z perspektywą połowy 2024 roku, rysuje się w różowych barwach. Niewiadomą pozostaje jednak to, co wydarzy się w krótkim terminie. W najbliższych trzech–czterech tygodniach. Z jednej strony, trwająca od początku sierpnia spadkowa korekta na GPW jest już na tyle długa i na tyle głęboka, żeby bardziej przychylnym okiem spojrzeć na akcje w Warszawie. Z drugiej jednak strony, jak popatrzy się na sytuację na wykresie dziennym indeksu WIG20, to ciężko teraz znaleźć mocne argumentu przemawiające za kupnem akcji. Układ techniczny jest mocno podażowy, czego najlepszym przykładem była piątkowa nieudana próba powrotu powyżej sierpniowego dołka. Za to dość łatwo można znaleźć argumenty przemawiające za atakiem na strefę wsparcia 1879,78–1900 pkt. Dlatego lepiej taktycznie się wycofać na niższe pozycje i dopiero w okolicy 1900 pkt lub po prostu po pojawieniu się nowych popytowych sygnałów wracać na rynek.