Wrześniową decyzję RPP o obniżce stóp procentowych w Polsce o 75 pkt baz., najwięcej od 2008 r., trudno określić inaczej niż jako szok. Nie znajdujemy jakiegokolwiek kryterium, które pozwoliłoby złagodzić krytykę tego ruchu – był radykalny, niezapowiedziany i przedwczesny, umocnił percepcję Rady jako organu, który utracił niezależność polityczną. W połączeniu z czwartkową konferencją prezesa NBP uczynił określenie jakiejkolwiek funkcji reakcji RPP niemożliwym – w tym momencie odgadywanie decyzji podczas kolejnych posiedzeń można porównać do rzutu monetą.

W momencie pisania tego komentarza kurs EURPLN wynosi 4,68, 21 groszy więcej niż na początku ubiegłego tygodnia. Wyceny długu w uproszczeniu oznaczają, że rynek przesunął oczekiwania co kształtu stóp w kolejnych miesiącach o 50 pkt baz. w dół. Faktycznie znajduje to uzasadnienie w retoryce Adama Glapińskiego, który w żaden sposób werbalnie nie łagodził wymowy obniżki, twierdząc, że właściwie należało się jej spodziewać. Niezwykłym elementem konferencji były także deklaracje braku interwencji walutowych ze strony NBP, które wprost naszym zdaniem odpowiadają za obecne tempo deprecjacji złotego, będąc de facto zaproszeniem do jego wyprzedaży.

Prezes NBP powiedział jednak również, że będzie przyglądał się reakcji rynku na podjętą decyzję. Uważamy, że ta jest właściwie tak negatywna, jak tylko może być przy neutralnym otoczeniu zewnętrznym. Spodziewamy się, że zostaną z niej wyciągnięte jakieś konkluzje i oczekujemy szybkiej sugestii pauzy w obniżkach podczas kolejnego posiedzenia – jeżeli ten scenariusz się spełni, okolice 4,70 na EURPLN oraz 4,40 na USDPLN wyglądają na bardzo ciekawe miejsce do sprzedaży walut, kursy już wyraźnie „przestrzeliły” naszym zdaniem poziom, który ujrzymy na koniec roku.

W tym momencie główne ryzyko pozycji ma już w naszej ocenie charakter zewnętrzny – polskie aktywa zazwyczaj wyraźnie reagują na wzrost awersji do ryzyka na poziomie globalnym, a uważamy, że wkrótce do niego dojdzie m.in. za sprawą rozczarowujących dla inwestorów posiedzeń Europejskiego Banku Centralnego i Rezerwy Federalnej. Zachowanie złotego jednak prawdopodobnie poprawi się, zanim zobaczymy lokalny dołek na GPW – tam czynników ryzyka jest więcej, m.in. wydłużenie wakacji kredytowych czy bliżej nieokreślone jeszcze przedwyborcze pomysły, inwestorzy zagraniczni będą zapewne wstrzymywać się z większymi napływami w oczekiwaniu na wynik wyborów.