Zarówno warszawski WIG20, jak i główne indeksy amerykańskie znajdują się na najwyższych poziomach w tym roku. W przypadku krajowych spółek możemy obserwować ewoluujące nastawienie zagranicznych inwestorów do naszego rynku. Jeśli jeszcze w marcu podejście inwestorów było dość ostrożne, biorąc pod uwagę tegoroczne systemowe czynniki ryzyka dla naszego rynku (rok wyborczy, problemy z kredytami w CHF), to obecnie, co widać również po zachowaniu samego indeksu, nastawienie zagranicznych inwestorów i analityków jest zaskakująco dobre. W efekcie WIG20 jest obecnie jednym z silniejszych europejskich indeksów, patrząc na zachowanie od początku roku. I co prawda sceptyczna część mojej osoby (wspomniane chociażby systemowe czynniki ryzyka mogą się zmaterializować w najbliższych tygodniach), to obecnie trudno dyskutować z faktami, po ostatnich zwyżkach ponad 13-proc. wzrost od początku roku budzi szacunek.
Podobnie rzecz wygląda w Stanach Zjednoczonych, gdzie indeks Nasdaq zyskuje od początku roku ponad 26 proc. Tym razem paliwem do zwyżek jest opowieść o sztucznej inteligencji i związane z nią przyszłe obietnice zysków. Warto w tym miejscu zauważyć, że niektóre walory, jak Nvidia, zyskały od końca grudnia przeszło 160 proc. Podobnie ma się rzecz z innymi wyprzedanymi w ubiegłym roku pozycjami z indeksu FAANG. I wszystko wskazuje na to, że jeśli obecne warunki makroekonomiczne się nie zmienią (brak znaczących zmian in minus dla rynku akcji w polityce Fedu), a narracja o wysokich zyskach zostanie utrzymana, to osiągnięcie poziomów z II połowy 2021 r. pozostaje tylko kwestią czasu.
Nieco inaczej wygląda ocena rynku amerykańskiego, jeśli spojrzymy na indeks S&P 500. Ten, zyskując od początku roku około 12 proc., a od październikowych dołków około 20 proc., wskazuje na zwyczajowe wejście w fazę hossy. Gdy jednak przyjrzymy się głębiej tym zwyżkom, okazuje się, że stoją za nimi przede wszystkim zwyżki ośmiu wspomnianych już wcześniej technologicznych spółek, takich jak Alphabet, Meta, Microsoft czy wspomniana Nvidia, które sumarycznie z pozostałymi spółkami składają się na 30 proc. kapitalizacji całego S&P 500. I co prawda ostatnie sesje przyniosły nieco bardziej demokratyczne zwyżki na rynku amerykańskim, ale wnioski są obecnie dość proste. Jeśli indeks S&P 500 ważony kapitalizacją zyskał wspomniane 12 proc., to w tym samym okresie ten sam indeks, jednak o równych wagach, zyskałby jedynie 1,8 proc. To jest najwyższa różnica pomiędzy faktycznym indeksem S&P 500 a jego syntetyczną odmianą o równych wagach w historii pomiaru. Świadczy to wyraźnie o wąskiej szerokości faktycznego wzrostu amerykańskiego rynku akcji oraz o potencjalnej wrażliwości rynku, w przypadku gdy trendy w sektorze spółek technologicznych z jakiegoś powodu się odwrócą.
Przed nami ciekawy okres, zarówno na krajowym, jak i zagranicznym rynku, pod kątem różnych tzw. kamieni milowych, na które czekają inwestorzy. Mam tu na myśli czerwcowe posiedzenie Fedu czy też wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych. Czas pokaże, czy dobrze zaczęty miesiąc zwieńczy całkiem niezły jak dotąd dla rynków akcji kwartał.