Mimo poprawy nastrojów społeczeństw na Zachodzie, pośrednio w wyniku wzrostu cen prądu i obaw o bezpieczeństwo dostaw energii po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, regularnie pojawiają się te same zestawy argumentów przeciwko budowie elektrowni atomowych.
Poza kwestią bezpieczeństwa często poruszanym aspektem są istotne opóźnienia przy budowach, połączone z przekroczeniem budżetu. Historycznie takie sytuacje miały miejsce przede wszystkim przy pierwszych realizacjach według nowych projektów, zmianach regulacyjnych, nieprzygotowanych łańcuchach dostaw, ogólnym braku doświadczenia przy realizacji tak złożonych projektów, a także gdy odchodzono od wystandaryzowanych konstrukcji. W latach 70. i 80., gdy na Zachodzie powstawało najwięcej nowych elektrowni, szereg z nich stało się operacyjne po pięciu–siedmiu latach od rozpoczęcia budowy. W podobnym czasie do użytku oddają dziś nowe bloki Chiny, które aktualnie są krajem o największym planowanym wzroście mocy z elektrowni atomowych. Jeżeli Zachód wróciłby do podobnego cyklu inwestycyjnego, jaki miał miejsce 40 lub 50 lat temu, to wydaje się, że o ile opóźnienia przy pierwszych budowach są nieuchronne, o tyle z czasem sytuacja powinna ulec istotnej poprawie. Ważna może być także bardziej modułowa i wystandaryzowana budowa mniejszych reaktorów typu SMR.
Warto również pamiętać, że pierwotnie planowany czas życia w przypadku wielu działających obecnie elektrowni był istotnie wydłużany. W kanadyjskiej elektrowni Bruce trwa obecnie program przedłużania cyklu życia, który ma pozwolić na użytkowanie sześciu bloków aż do 2064 roku. Najstarszy z nich produkuje prąd od roku 1978. Według publikacji MIT zwiększanie cyklu życia powyżej 80 lat jest też możliwe w reaktorach AP1000 od Westinghouse, na których budowę zdecydowała się w ubiegłym roku Polska.
Istotną trudnością, z którą będzie musiał sobie poradzić Zachód, jest pewna zależność łańcucha dostaw paliwa do reaktorów od Rosji. Za około 40 proc. globalnych mocy do wzbogacania uranu odpowiedzialny jest Rosatom, przez Rosję przechodzi też większość uranu wydobywanego w Kazachstanie.
Działania w stronę utrzymania lub rozbudowy floty reaktorów podejmują obecnie m.in. Francja, Kanada, USA, Szwecja, Korea Południowa i Japonia. Istotnym negatywnym wyjątkiem są Niemcy, które 15 kwietnia 2023 roku planują wyłączenie trzech ostatnich reaktorów, mimo że ubiegłej zimy zmuszone były powrócić do węgla.