Z punktu widzenia globalnych inwestorów najważniejszym wydarzeniem nadchodzącego tygodnia będzie posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Jastrzębie wypowiedzi kolejnych bankierów centralnych wskazują na determinację władz monetrnych do sprowadzenia inflacji do celu. W czwartek Francois Villeroy de Galhau z Rady Prezesów podkreślał, że EBC zrobi wszystko, aby inflacja w strefie euro wróciła do 2 proc. Cel ten powinien zostać osiągnięty, jego zdaniem, pod koniec 2024 lub na początku 2025 roku. W lutym wskaźnik cen konsumpcyjnych w strefie euro wyniósł 8,5 proc. i był tylko nieznacznie niższy niż miesiąc wcześniej. Dezinflacja przebiega więc dość wolno, głównie za sprawą rosnących cen żywności, ale także nieenergetycznych towarów przemysłowych oraz usług. W efekcie inflacja bazowa w ubiegłym miesiącu wzrosła do 5,6 proc. z 5,3 proc. w styczniu.
W takim otoczeniu podwyżka o 50 pkt baz. na czwartkowym posiedzeniu wydaje się przesądzona. Główna stopa procentowa będzie więc wynosić 3,5 proc. Kolejne ruchy w maju i czerwcu powinny już być po 25 pkt baz. Docelowy koszt pieniądza jest obecnie szacowany na poziomie 4 proc. Wydaje się, że wśród przedstawicieli EBC nie ma aktualnie obaw o nadmierne zacieśnienie polityki pieniężnej. Z ostatnich protokołów wynikało, że obecny poziom stóp procentowych raczej odpowiada neutralnemu nastawieniu. Dotychczasowe zacieśnienie monetarne przebiegało wprawdzie dość szybko, ale wynikało raczej z normalizacji po wcześniejszym złagodzeniu i nie jest silnie odczuwane przez banki i konsumentów.
Inwestorzy będą uważnie śledzić komunikat i konferencję po posiedzeniu EBC. Podobnie jak za oceanem rynki obawiają się scenariusza utrzymywania wyższych stóp procentowych przez dłuższy czas. Kontrakty FRA wyceniają pierwsze obniżki stóp procentowych w strefie euro najwcześniej w drugim kwartale przyszłego roku.
Taka retoryka banków centralnych przekłada się na silny wzrost rentowności obligacji na krótkim końcu krzywych eurowych. Od początku marca dochodowości dwuletnich papierów skarbowych poszły w górę o ponad 15 pkt baz. Niemieckie dwulatki są handlowane po 3,3 proc., co jest najwyższym poziomem od jesieni 2008 roku. Francuskie papiery wymagalne w 2025 roku są już blisko 3,4 proc. Z kolei koszt finansowania krajów z południa strefy euro to w przypadku Włoch ponad 3,8 proc., a Hiszpanii ponad 3,45 proc.
Rynkowe prognozy wskazują na dalszy wzrost rentowności obligacji w bieżącym półroczu. Ankietowani przez Bloomberga analitycy widzą szczyt dochodowości dwuletnich papierów niemieckich na poziomie 2,65 proc. Na koniec tego roku powinny jednak wrócić do 2,3 proc.