Widmo recesji powiązane z wysoką inflacją powodowało strach, pogłębiany postępującymi w niewidzianym od dziesięcioleci tempie podwyżek stóp procentowych przez główne banki centralne. Obecnie sytuacja jest nieco odmienna, przynajmniej w optyce inwestorów.

W ostatnich kilkunastu tygodniach przeważa pogląd, że szczyt inflacji mamy już dawno za sobą, procesy dezinflacyjne na dobre rozkręcają się w gospodarkach, oczekiwana zaś jeszcze kilka miesięcy temu recesja okaże się raczej mniej lub bardziej silnym spowolnieniem gospodarczym. Taka ocena ma oczywiście swoje podstawy, istotnie tempo wzrostu dynamiki inflacji zwolniło w ostatnich miesiącach. Łagodna zima w Europie pozwoliła uniknąć silnego kryzysu energetycznego, zaś sytuacja na rynku pracy w większości gospodarek pozostaje dobra. Przeważającym scenariuszem jest obecnie stopniowe odwracanie cyklu podwyżek stóp jeszcze w 2023 roku. Taka interpretacja pozwoliła indeksom giełdowym odrobić niebagatelną część strat poniesionych w trudnym, 2022 roku. Część indeksów, jak niemiecki DAX, znajduje się na rocznych maksimach bądź dość blisko nich. Kto na początku grudnia zagrał pod taki scenariusz, w tym momencie należy do wygranych.

Jest oczywiście druga strona medalu. Część bardziej zachowawczych inwestorów pozostaje ostrożnych w interpretacji bieżącej sytuacji gospodarczej. Wystarczy spojrzeć chociażby na ocenę obecnego stanu inflacji, która co prawda przestała rosnąć, ale nie widać specjalnych przesłanek, zgodnie z którymi miałaby zauważalnie maleć do poziomów z początku 2022 roku. Część procesów dezinflacyjnych dotyczy czynników energii, które w 2023 roku mogą ponownie powrócić na ścieżkę wzrostu, czy to z uwagi na nierozwiązany czynnik konfliktu na Ukrainie, czy też z powodu budzącej się do życia po zerocovidowym marazmie gospodarki Chin. Tym samym, jeśli znaczące podwyżki stóp procentowych mamy już prawdopodobnie za sobą, to nie jest powiedziane, że normalizacja wysokości stóp procentowych przebiegać będzie w zbliżonym tempie. Część obserwatorów może oceniać ostatnie wypowiedzi Jerome’a Powella zbyt optymistycznie, skupiając się jedynie na wątku dezinflacyjnym. Prawdopodobny scenariusz jest taki, że do momentu pojawienia się istotnych objawów recesji, chociażby na gruncie amerykańskiego rynku pracy, polityka Fedu nie zostanie znacząco zmieniona. Działania Fedu w 2023 roku mogą mieć jedynie charakter drobnego dopasowania, utrzymując jednocześnie wysoki poziom stóp przez dłuższy czas. Paradoksalnie wręcz, niewielka recesja mogłaby być zbawienna dla rynków w dużym terminie w tym kontekście.

Pozostaje jeszcze aspekt rynkowy. Inwestorzy już nieraz w ostatnich trzech dość szalonych latach pokazali, że potrafią bardzo szybko dopasować się do sytuacji. W mojej ocenie zbytni entuzjazm, w szczególności po ostatnich zwyżkach, nie jest najbardziej optymalnym momentem wejścia na rynek. Jednak jakakolwiek rynkowa korekta może być obecnie świetną okazją do kupna ryzykownych walorów. Czynników ryzyka nie należy w żadnym momencie ignorować, w szczególności gdy trzymiesięczne stopy zwrotu są na niektórych rynkach dwucyfrowe. Jednakże zbyt duża ostrożność i czekanie z wejściem na rynek może skutkować koniecznością poniesienia wysokiego kosztu alternatywnego w postaci utraconych korzyści.