Głębszy niż prognozowano spadek liczby etatów w sektorze pozarolniczym gospodarki USA w czerwcu wywołał obawy inwestorów, że wychodzenie z recesji może być procesem bardziej uciążliwym, niż wskazywałaby na to seria publikowanych wcześniej optymistycznych danych makro.
Pesymizm, jaki w reakcji na dane z rynku pracy zapanował na giełdach, spowodował zwiększone zakupy dolara, który cieszy się wśród inwestorów opinią "bezpiecznej przystani" na czas dekoniunktury. Traciły natomiast waluty uważane za bardziej ryzykowne aktywa, jak euro czy zwłaszcza dolar australijski.
W piątek jednak trend się odwrócił i waluty, które najsilniej straciły dzień wcześniej, obecnie odrabiały część spadków.
Praktycznie nie wpłynęła natomiast na notowania wspólnej waluty publikacja danych o większym od prognoz spadku w maju poziomu sprzedaży detalicznej w strefie euro. Analitycy podkreślali ponadto, że obroty na rynku pozostawały niewielkie ze względu na dzień świąteczny w USA. - Mamy trochę monotonny dzień, rynki w USA są zamknięte, a inwestorzy odpoczywają po wczorajszych dramatycznych ruchach (notowań walut) - stwierdził Arne Lohmann Rasmussen z Danske Bank w Kopenhadze.
Presję spadkową na dolara mogą wywierać także komentarze władz Chin na temat potrzeby dywersyfikacji międzynarodowego systemu walutowego. Zdaniem Pekinu, okazją do podjęcia tej kwestii będzie przyszłotygodniowy szczyt G8.