Kwota 41,5 mld zł świadczy o dużej nadpłynności w sektorze bankowym, która wynika m.in. ze słabej akcji kredytowej. Z jednej strony to dobrze, bo banki dysponują "zaskórniakami" w razie większego zapotrzebowania na kredyty wraz z oczekiwanym ożywieniem gospodarczym. Widać to po zachowaniu 3-miesięcznej stawki Wibor, która po wiosennym wzroście, od połowy czerwca znów mocno spada.
Z drugiej strony, agresywna sprzedaż bonów przez NBP i ściąganie w ten sposób płynności z rynku może dziwić, bo jest to polityka restrykcyjna i niekoniecznie zbieżna z niedawnym obniżeniem stopy rezerwy obowiązkowej, która miała odwrotny cel.
Z kolei na rynku walutowym piątek nie przyniósł poważniejszych ruchów notowań. Ciągle nie ma rozstrzygnięcia co do tego, co w średnim terminie będzie się działo z kluczowym dla złotego kursem EUR/USD. Tkwi on w konsolidacji, od początku czerwca nie odrywając się zbytnio od poziomu 1,40. Sytuacja ta jest odpowiednikiem podobnej konsolidacji na rynkach akcji.