Może to sugerować, iż właśnie rozpoczęliśmy kilkudniową korektę. Koncepcja ta dobrze wpisywałaby się w prezentowany wcześniej scenariusz osłabienia złotego i spadku EUR/USD. Oczywiście, jak wiadomo, to nie giełda warszawska dyktuje warunki pozostałym, ale nieraz to właśnie mniej płynne rynki mogą dawać wyprzedzające sygnały.

Tymczasem dość ciekawa sytuacja miała dzisiaj miejsce na rynku EUR/USD. Stronie popytowej udało się doprowadzić do ustanowienia nowego lokalnego szczytu na „symbolicznym” poziomie 1,4299 (kluczowe 1,4337 pozostało nietknięte), po czym w ciągu kolejnych 2 godzin rynek powrócił do 1,4250. Niewykluczone, że wcześniejsza zwyżka była fałszywym sygnałem, choć to pokażą dopiero najbliższe godziny. W każdym razie opublikowane o godz. 16:00 dane o sprzedaży nowych domów w USA teoretycznie nie przemawiają za spadkami EUR/USD. W czerwcu wolumen sprzedaży wzrósł do 384 tys., wobec spodziewanych 350 tys. Ciekawie natomiast wygląda analiza danych opublikowanych przez Commodity Futures Trading Commission jeszcze po piątkowej sesji – liczba krótkich pozycji grających na osłabienie dolara wzrosła do najwyższego poziomu od roku.

Taka „jednomyślność” wśród inwestorów może być nieco niebezpieczna. Dzisiaj o godz. 19:00 na rynek napłyną jeszcze wyniki przetargu 20-letnich obligacji rządu USA.

Na rynku złotego przez większą część czasu konsolidowaliśmy się wokół 4,1750 zł za euro i 2,9250 zł za dolara. Na rynek nie napłynęły istotne dane z kraju – sygnały płynące z warszawskiej giełdy zostały na razie zignorowane. Inwestorzy nie zareagowali też na decyzję Narodowego Banku Węgier, który obniżył stopy procentowe aż o 100 pkt. do 8,5 proc. (spodziewano się cięcia o 50 p.b.). Informacje te w większym stopniu zaszkodziły natomiast notowaniom forinta.

Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.