"Zmiany względem poziomów z rana były kosmetyczne. Niewątpliwie naszej walucie pomógł lepszy od spodziewanego początek handlu na Wall Street (zwłaszcza po gorszych danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA, które w czerwcu spadły o 2,5% m/m wobec wzrostu o 1,3% m/m po korekcie w maju)" - poinformował analityk Domu Maklerskiego BOŚ Marek Rogalski.
Analityk podkreślił, że mimo spadku notowań EUR/USD w okolice 1,41, notowania USD/PLN nie zmieniły się znacząco.
Wydarzeniem dnia w kraju była decyzja Rady Polityki Pieniężnej, choć tak jak się tego spodziewano stopy procentowe pozostały na dotychczasowym poziomie. Rada powtórzyła, że szybkie przyjęcie euro pozostaje priorytetem. Tymczasem resort finansów ustami wiceministra Koteckiego potwierdził dzisiaj to, co było już wiadome od dłuższego czasu - szanse na przyjęcie wspólnej waluty w 2012 roku są niewielkie.
"Na razie priorytetem dla rządu pozostaje przyszłoroczny budżet" - podsumował Rogalski, dodając, że w opinii szefa klubu PO, Zbigniewa Chlebowskiego rząd zamierza zaoszczędzić nawet kilka miliardów złotych na administracji, tak aby nie dopuścić do dalszego wzrostu deficytu i relacji długu publicznego do PKB.
W środę po godz. 17:00 za jedno euro płacono 4,1777 zł, a za dolara 2,9714 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4058.