Z kolei indeks ISM dla sektora usług spadł w lipcu do 46,4 pkt. wobec prognozowanej zwyżki do 48 pkt. Tym samym optymizm po wcześniejszej publikacji ISM dla przemysłu, był zbyt duży. Poza tym poznaliśmy szacunki agencji Challenger dotyczącej przyszłych zwolnień (w lipcu odczyt wyniósł 97.373 tys, wobec 74.393 tys. w czerwcu, co samo w sobie nie jest pozytywne.
Dzisiejsze informacje wprowadzają pewien niepokój, w efekcie czego korekta na giełdach wydaje się być zasłużona. A to może doprowadzić do umocnienia się dolara (EUR/USD najpewniej powróci do 1,4337) i osłabienia złotego. O godz. 16:11 za euro płacono 1,4365 USD (podaż sforsowała dolne ograniczenie konsolidacji na 1,4375, a w kraju za euro płacono 4,1130 zł, a dolar był wart 2,8650 zł. Perspektywa spadku do 4 zł za euro zaczyna przesuwać się na wrzesień, a teza o możliwym powrocie powyżej 4,20 zł na EUR/PLN w ciągu najbliższych 2 tygodni zaczyna rosnąć w siłę. Z kolei inwestorów operujących na rynku EUR/USD może czekać w tym okresie spadek nawet w okolice 1,40.
Jutro uwagę rynków zwrócą posiedzenia Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego, które będą istotne nie z punktu widzenia poziomu stóp procentowych (te nie ulegną raczej zmianie), a opinii banków centralnych na temat perspektyw dla tamtejszych gospodarek.
Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.