Agencja ratingowa Fitach, zaskakując inwestorów, obniżyła dziś rating Grecji do poziomu BBB+ z A-. Decyzja ta była podyktowana pogarszającą się sytuacją finansów publicznych, przy jednoczesnym braku wiarygodnych projektów obniżenia długu publicznego. Wczoraj agencja Standard's & Poors natomiast umieściła Grecję na liście obserwacyjnej, dopuszczając możliwość obniżki jej długoterminowego ratingu.
Obniżenie ratingu Grecji wywołało wzrost awersji do ryzyka, co boleśnie odczuł złoty. Polskiej walucie w sposób pośredni mogły zaszkodzić również opublikowane w południe słabe dane z Niemiec, które są największym partnerem handlowym Polski. W październiku produkcja przemysłowa nieoczekiwanie spadła o 1,8 proc. w relacji miesięcznej i o 12,1 proc. w relacji rocznej, po tym jak miesiąc wcześniej odpowiednio wzrosła o 3,1 proc. i spadła o 12,7 proc. Rynek prognozował natomiast wzrost produkcji o 1,1 proc. miesiąc do miesiąca i spadek o 9,5 proc. rok do roku. To już druga w tym tygodniu tak niemiła niespodzianka z Niemiec. Wczoraj równie mocno rozczarowały dane o zamówieniach przemysłowych.
Temat obniżenia ratingu Grecji nie zniknie po jednym dniu. W kolejnych dniach wciąż może rozgrzewać emocje. Jednak już w dużo mniejszym stopniu niż dziś. Zestawiając to z perspektywą realizacji zysków na rynkach finansowych i związaną z tym ucieczką do dolara, wyłania się obraz kontynuacji korekcyjnego osłabienia złotego w tym tygodniu. Jednak o dużo mniejszej dynamice niż dziś.
Ewentualne osłabienie polskiej waluty, jeżeli tylko nie przybierze formy panicznej ucieczki inwestorów, będzie z punktu widzenia analizy technicznej jedynie korektą w średnioterminowym procesie aprecjacji złotego. Dlatego w dalszym ciągu okolice 2,65 zł i 4 zł pozostają celem dla dolara i euro.
Marcin R. Kiepas