Dolar umacnia się od trzech tygodni. Powodów takiego stanu rzeczy było kilka. Naszym zdaniem kluczowe było połączenie wzrostu spekulacji na podwyżki stóp na kontraktach FRA (na dolara) oraz sytuacji technicznej na parze EURUSD. Pierwsze miało miejsce po bardzo dobrych grudniowych danych o zatrudnieniu i dalej po równie dobrych danych o sprzedaży detalicznej w USA. Choć Ben Bernanake i Fed byli w stanie te oczekiwania utemperować (po niewielkim wzroście stawki FRA zatrzymały się), na EURUSD dominowali już sprzedający oraz realizowała się formacja podwójnego szczytu (z szczytami na tegorocznych maksimach 1,5145 i linią szyi nieco powyżej 1,48).
Co więcej, ważny był moment umacniania się dolara. Działo się to po dobrych danych z USA. Gdyby było na odwrót, ruch można by spokojnie traktować jako standardową korektę, a kupujący z pewnością szybko powróciliby na rynek. Tymczasem reakcja umocnieniem dolara na dobre dane z USA mogła sugerować zmianę zachowania rynku i skłonić część inwestorów do odwracania strategii typu carry trade (typu, ponieważ strategie te wykraczały daleko poza tradycyjną formułę carry trade bazującą na różnicy w oprocentowaniu).
Problemy państw południowoeuropejskich z długiem były zasadniczo czynnikiem psychologicznym, który jedynie zwiększył skalę ruchu w dół. To co możemy powiedzieć z pewnością, to wykluczenie typowej realizacji zysków związanej z pogorszeniem nastrojów. Ta wiązałaby się z większymi spadkami na rynkach akcji oraz ze spadkami na parze USDJPY. Tymczasem jen również traci wobec dolara.
Pytanie, czy spadek notowań na parze EURUSD będzie kontynuowany. Na ten moment argumentem przeciwko takiemu scenariuszowi jest siła ruchu z poprzednich trzech tygodni - niemal 900 pipsów to sporo jak na parę EURUSD, zwłaszcza po ostatnich względnie spokojnych miesiącach. Argumentem jest również wygaszenie spekulacji na kontraktach FRA. Fed póki co jest w stanie przekonać rynki, iż nie należy obawiać się szybkich podwyżek stóp procentowych w USA.
Z kolei argumentem za kontynuacją spadków jest analiza techniczna. Po pierwsze, ciągle nie mamy w pobliżu wiarygodnego wsparcia. Najbliższym jest 38,2% zniesienie ostatniej fali wzrostowej na poziomie 1,4115, a i to nie jest szczególnie mocny poziom. Po drugie, na wykresie w kompresji tygodniowej zrealizowała się formacja trzech czarnych kruków, będąca formacją odwrócenia trendu. Pojawienie się takiej formacji w lipcu ubiegłego roku (również po formacji podwójnego szczytu choć na interwale tygodniowym, a nie jak obecnie H4/D1) było zapowiedzią potężnych spadków na parze. Nie można wykluczyć, iż brak istotnych danych pozostawi sytuację na parze niewyjaśnioną do końca roku i więcej powie nam dopiero reakcja rynku na kolejne miesięczne dane o zatrudnieniu w USA.