Od początku nowego roku zyskują praktycznie wszystkie waluty naszego regionu – trend aprecjacyjny wspierany jest przez lepsze nastroje inwestycyjne na giełdach i związany z tym wzrost apetytu na ryzyko wśród inwestorów.
Wczoraj waluty takie jak złoty, korona czeska, czy forint zyskiwały dodatkowo po publikacji wskaźników PMI dla sektorów przemysłowych poszczególnych gospodarek. W Czechach i Polsce indeksy zdołały utrzymać się powyżej wartości 50 pkt, oddzielającej ekspansję od recesji. Na Węgrzech wskaźnik zanotował jednopunktową zwyżkę do poziomu 48,5 pkt, wciąż jednak nie przekraczając wspomnianej wcześniej wartości granicznej.
Inwestorów niepokoją jednak problemy budżetowe w regionie. W niedzielę premier Czech ogłosił ostateczną wysokość deficytu budżetowego w 2009 r. Wyniósł on około 195 mld koron (10,6 mld dolarów), pięciokrotnie przekraczając cel, zakładany w pierwotnej formie ustawy budżetowej. Deficyt zaplanowany na bieżący rok wynosi 163 mld koron, zdaniem premiera jednak może on zostać skorygowany w górę, jeśli partie lewicowe będą forsować ustawy zwiększające wydatki ponad plan. Prezydent Czech zapowiedział jednak, iż nie podpisze żadnej ustawy, która mogłaby doprowadzić do wzrostu deficytu budżetowego powyżej zaplanowanych 163 mld CZK.
Problemy z deficytem powodują wzrost zadłużenia poszczególnych krajów. Na Węgrzech relacja długu do PKB wynosi ok. 80%, w Polsce może zbliżyć się w tym roku do progu ostrożnościowego na poziomie 55% PKB. Inwestorzy obawiają się, iż zagrożeniem dla poprawy w sektorze finansów publicznych mogą być tegoroczne wybory parlamentarne w większości krajów naszego regionu.
W trakcie wczorajszej sesji w notowaniach EUR/USD miała miejsce dość silna zwyżka. Zatrzymała się ona dopiero w pobliżu maksimów z minionego tygodnia, usytuowanych nieco poniżej 1,4460. W zahamowaniu tego wzrostu pomógł lepszy od prognoz odczyt indeksu ISM dla amerykańskiego sektora przemysłowego. Wskaźnik ten w grudniu wzrósł do najwyższego poziomu od kwietnia 2006 r.