Jest to przede wszystkim eurodolar, który pokonał w połowie tygodnia psychologiczną barierę 1,30, co wynikało m.in. ze wzrostu oczekiwań na postępy w zmaganiach strefy euro z kryzysem fiskalnym. Złoty stracił co prawda po słabych danych z polskiego przemysłu, jednak ruch ten był jedynie chwilowy i dużo mniej imponujący niż dalszy spadek rentowności polskich obligacji, w tym 2-letnich do rekordowo niskiego poziomu poniżej 4 proc. Jak należy rozumieć spokój w notowaniach złotego? Wydaje się, że mimo utrzymującego się pozytywnego sentymentu wobec polskiej waluty, obecne poziomy kursu EUR/PLN są już dość niskie zarówno zważywszy na słabnące otoczenie makro i zbliżające się obniżki stóp w Polsce, jak i bliskość psychologicznego poziomu 4,0. Z drugiej strony te czynniki są już raczej zdyskontowane, stąd niewielka i chwilowa reakcja złotego na słabe odczyty danych z polskiej gospodarki. Pozostaje więc czekać na nowy temat przewodni, który wpłynie na ogólne nastroje na rynkach finansowych, w tym i na złotego. Po decyzjach EBC i Fedu przestrzeń do pozytywnych zaskoczeń może być już jednak ograniczona. Wraz z utrzymującym się ryzykiem zawirowań politycznych w strefie euro bądź w USA bardziej prawdopodobne wydaje się więc, że kolejny większy ruch kursu EUR/PLN nastąpi jednak w górę.