Złoty najlepsze czasy ma już za sobą, ale nie straci dużo

Gospodarka potrzebuje słabszej waluty – grzmi rynek. Ale z banku centralnego płyną głosy, że obecny kurs złotego jest w sam raz.

Aktualizacja: 14.02.2017 22:40 Publikacja: 26.10.2012 06:06

Złoty najlepsze czasy ma już za sobą, ale nie straci dużo

Foto: GG Parkiet

Polska waluta jest najsłabsza od miesiąca. Wczoraj euro kosztowało ponad 4,15 zł, a dolar ponad 3,19 zł. – Widać, że nastawienie rynku się zmienia. Wokół złotego pojawia się więcej zagrożeń. Przede wszystkim dane z polskiej gospodarki sugerują, że spowolnienie może być bardziej wyraźne – mówi Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ.

Analitycy podkreślają, że spowalniająca gospodarka wymaga szybkiej reakcji władz monetarnych. Obniżki stóp procentowych powinny mocniej osłabić walutę, co z kolei wsparłoby eksporterów. Jednak władze zdają się nie podzielać tej opinii.

Kurs jest odpowiedni

– Dziś złoty na pewno nie hamuje eksportu. A gdyby się osłabił, to wcale nie jest oczywiste, że będzie sprzyjał koniunkturze – mówi Marek Belka, prezes NBP. Tłumaczy, że chodzi o konsumpcję, która mocno słabnie. Droższe euro i frank szwajcarski to wyższe raty kredytu dla zadłużonych w tych walutach. Obsługa długu zjadałaby środki, które mogłyby zostać przeznaczone na inne wydatki.

Również Andrzej Bratkowski, członek RPP, jest zdania, że obecny kurs złotego nie jest przeszkodą dla konkurencyjności gospodarki. Jednocześnie jednak postuluje, aby koszt pieniądza obciąć nawet o 125 pkt bazowych do końca I kw. 2013 r.

– Czegoś tu nie rozumiem. Obniżajmy radykalnie stopy, ale obecny kurs jest dobry? Jakim sposobem w takim razie mamy wspierać wzrost gospodarczy? – pyta Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku. I dodaje, że to, czego gospodarka teraz potrzebuje, to osłabienie kursu złotego. Borowski szacuje tzw. kurs równowagi na ok. 4,40 zł.

Złoty mocno nie osłabnie

Analitycy nie wykluczają głębszych cięć stóp procentowych, nawet o 100 pkt bazowych, do II kw. 2013 r. – Listopadowa projekcja NBP będzie zachowawcza, ale słabsze dane makro pod koniec roku skłonią Radę do głębszych cięć – mówi Ernest Pytlarczyk z BRE Banku. Jego zdaniem złoty jest teraz zbyt silny, żeby wesprzeć eksport, tak jak to miało miejsce w 2009 r. – Powyżej 4,50 zł za euro – to jest poziom, który robi różnicę – uważa ekonomista. – Ale nie wygląda na to, żeby do takich poziomów nasza waluta dotarła – dodaje. Prognoza BRE Banku zakłada, że euro na koniec roku będzie kosztowało ok. 4,25 zł.

Podobnego zdania jest Paweł Gajewski, szef dilerów walutowych Banku Millennium. – Zakładając, że stopy procentowe spadną o 100 pkt bazowych, nasza waluta nie powinna być słabsza niż 4,25 zł za euro – twierdzi. Ministerstwo Finansów zakłada, że na koniec roku będzie to 4,10 zł za euro i 3,28 zł za dolara. Jednocześnie wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk zapowiada wymianę znacznej części środków z Unii Europejskiej w NBP, a nie na rynku.

[email protected]

Okiem eksperta
Wszystkie oczy na Radę
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Okiem eksperta
Nowa rzeczywistość dla górników złota
Okiem eksperta
Ruchy popytowe na indeksach dotarły do ważnych barier podażowych
Okiem eksperta
WIG nie przejmuje się premierem
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Okiem eksperta
Jest rekord. Po korekcie na warszawskiej giełdzie nie ma śladu
Okiem eksperta
Złoto błyszczy