Polska waluta jest najsłabsza od miesiąca. Wczoraj euro kosztowało ponad 4,15 zł, a dolar ponad 3,19 zł. – Widać, że nastawienie rynku się zmienia. Wokół złotego pojawia się więcej zagrożeń. Przede wszystkim dane z polskiej gospodarki sugerują, że spowolnienie może być bardziej wyraźne – mówi Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ.
Analitycy podkreślają, że spowalniająca gospodarka wymaga szybkiej reakcji władz monetarnych. Obniżki stóp procentowych powinny mocniej osłabić walutę, co z kolei wsparłoby eksporterów. Jednak władze zdają się nie podzielać tej opinii.
Kurs jest odpowiedni
– Dziś złoty na pewno nie hamuje eksportu. A gdyby się osłabił, to wcale nie jest oczywiste, że będzie sprzyjał koniunkturze – mówi Marek Belka, prezes NBP. Tłumaczy, że chodzi o konsumpcję, która mocno słabnie. Droższe euro i frank szwajcarski to wyższe raty kredytu dla zadłużonych w tych walutach. Obsługa długu zjadałaby środki, które mogłyby zostać przeznaczone na inne wydatki.
Również Andrzej Bratkowski, członek RPP, jest zdania, że obecny kurs złotego nie jest przeszkodą dla konkurencyjności gospodarki. Jednocześnie jednak postuluje, aby koszt pieniądza obciąć nawet o 125 pkt bazowych do końca I kw. 2013 r.
– Czegoś tu nie rozumiem. Obniżajmy radykalnie stopy, ale obecny kurs jest dobry? Jakim sposobem w takim razie mamy wspierać wzrost gospodarczy? – pyta Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku. I dodaje, że to, czego gospodarka teraz potrzebuje, to osłabienie kursu złotego. Borowski szacuje tzw. kurs równowagi na ok. 4,40 zł.