Głównym beneficjentem tego trendu było euro oraz złoty, jednak nastroje inwestorów mogą ulec zmianie za sprawą serii danych dotyczących wzrostu PKB za 4 kw.
Ostatnia sesja na rynku walutowym była dość nietypowa, ponieważ odbyła się kilka godzin po orędziu o stanie państwa, które przeprowadził Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Głównie punkty przemówienia dotyczące gospodarki były uważnie śledzone przez handlujących, ale nie wywołały specjalnych emocji na rynku. Obama zapowiedział jedynie nowe wydatki na infrastrukturę oraz podniósł minimalną płacę godzinową pracy do 9 dolarów. W wystąpieniu nie padły żadne słowa, które mogły zachwiać rynkiem. W rezultacie wystąpienie Obamy nie przybliżyło polityków ws. rozwiązania klif fiskalnego, którego „deadlinie” zbliża się wraz z końcem marca br.
Niemniej sentyment do akcji oraz euro były stosunkowo dobry, co zaowocowało wzrostem notowań. Wsparciem dla byków były odczyty z Europy, gdzie produkcja przemysłowa w strefie euro wzrosła w grudniu o 0,7% m/m. Dane pozytywnie zaskoczyły, bowiem, spodziewano się odczytu na poziomie 0,2% m/m. Dodatkowo wyniki sprzedaży detalicznej w Stanach pokazały, że nie zmieniły się preferencje konsumentów wobec podwyżki podatków. W styczniu sprzedaż wzrosła o 0,1% m/m i była zgodna z rynkowym konsensusem. Przebicie prognoz było bardzo trudne, ponieważ nad rynkiem będzie ciążyć druga runda rozmów nad budżetem. Hamulcem był również wzrost podatku od wynagrodzeń, który został wprowadzony na początku roku.