W zasadzie, można byłoby rzec, że żadna wojna walutowa nie istnieje. Innymi słowy mamy więc oficjalne przyzwolenie na ilościowe luzowanie polityki monetarnej prowadzone przez Fed, BoJ czy też BoE. Nie ma nic złego w tym, że Chiny utrzymują sztucznie niedowarto- ściowanego juana, a Bank Szwajcarii bezpośrednio interweniuje na rynku walutowym. Poprawianie konkurencyjności gospodarki poprzez manipulacje kursem walutowym przechodzi do normalności i będzie trwało, dopóki nie zobaczymy solidnej poprawy wzrostu gospodarczego w krajach rozwiniętych. Czyli jeszcze bardzo długo. Wczorajszy ZEW poprawił nastroje na szerokim rynku finansowym. Wsparł rynki akcji, umocnił waluty w regionie CEE. Należy jednak pamiętać, że niemiecka gospodarka pozostaje najjaśniejszą gwiazdą. Sytuacja i perspektywy innych w strefie euro są zdecydowanie gorsze. Publikowane w kolejnych dniach dane PMI dla całej strefy euro wydają się mieć zdecydowanie większe znaczenie. Od początku tygodnia kursy głównych walut pozostają w trendzie horyzontalnym. Solidne wsparcie dla kursu EUR/USD jest przy 1,3300. Natomiast dopiero wzrost powyżej 1,3400 może być podstawą do trwalszego trendu w górę. Na rynku EUR/PLN kluczowym wsparciem pozostaje 4,1500, podczas gdy silnym poziomem oporu rejon 4,1900–4,2000. Obroty na rynku pozostają niskie, patrząc na płynące z polskiej gospodarki dane ekonomiczne, istnieje jeszcze potencjał do osłabienia złotego.