W obliczu długiego weekendu (poniedziałek jest dniem wolnym w USA), w trakcie którego mogło dojść do istotnych rozstrzygnięć w kwestii kryzysu syryjskiego, amerykańska waluta stanowiła preferowane rozwiązanie dla bezpiecznego lokowania kapitału. Ostatecznie na początku nowego tygodnia do rozpoczęcia działań militarnych przeciw reżimowi prezydenta al-Assada jest dalej, niż bliżej. Prezydent USA Barack Obama opowiada się za interwencją zbrojną, jednak wpierw chce zdobyć aprobatę Kongresu. Ten jednak nie zbierze się przed 9 września, co na co najmniej tydzień powinno przynieść stabilizację na rynki finansowe. Ponadto wątpliwości budzi, czy politycy w Waszyngtonie poprą prezydenta, biorąc pod uwagę, że opinia publiczna jest w większości przeciwna akcji zbrojnej.
Odsunięcie na bok temat konfliktu syryjskiego przynosi dziś osłabienie tzw. „bezpiecznych przystani", tj. CHF, JPY i złota. Jedynie USD pozostaje w mocy, co jest związane z rosnącym przekonaniem o ograniczeniu programu skupu aktywów przez Fed na posiedzeniu 18-19 września. Jak już pisałem wcześniej, przy niepewnym rozwoju sytuacji geopolitycznej na Bliskim Wschodzie, ale przy nieuchronnej redukcji QE3 przed końcem tego roku, USD wydaje się najbezpieczniejszą opcją inwestycyjną na rynku, gdyż w najgorszym wypadku przez najbliższe dni może pozostać stabilny. Kluczowe wydarzenia tego tygodnia wspierają ten pogląd, gdyż dominują silne oczekiwania, że dane z rynku pracy USA (piątek) będą skłaniać Fed do szybszego temperowania ekspansji monetarnej, z kolei GBP i EUR mogą być pod presją gołębich komentarzy po posiedzeniach banków centralnych (czwartek). Ale osobiście nie nastawiłabym się na jednostajne umocnienie dolara do euro i funta od początku tygodnia. Pierwsza część tygodnia powinna przyniesie okres wyczekiwania z nasileniem wahań w reakcji na wspomniane wydarzenia.
Najważniejszą pozycją poniedziałkowego kalendarium jest dzień wolny w USA w związku z obchodami Święta Pracy, co wyraźnie wpłynie na spadek aktywności inwestorów. Z Europy poznamy finalne szacunki wskaźników PMI dla przemysłu. W przypadku indeksów ze strefy euro zmiany powinny być kosmetyczne względem wstępnych odczytów sprzed dwóch tygodni, zatem bez większego przełożenia na notowania euro. Wskaźnik dla polskiego przemysłu (konsensus 51,7, Alior Bank: 52,2) powinien mieć pozytywny wydźwięk, choć w obecnym otoczeniu trudno spodziewać się wyraźnej aprecjacji złotego. Kolejna z rzędu poprawa sytuacji w przemyśle Wielkiej Brytanii ma szanse na wspieranie wzrostów GBP.
EUR/PLN: Eurozłoty igra ze wsparciem na 4,26 i dobre dane o PMI mogą pozwolić na zejście kursu w stronę wsparcia na 4,2450. O dalsze umocnienie złotego może być trudno, gdyż choć nastroje na rynku są korzystniejsze, to jednak nie jest to jeszcze klimat, w którym kapitał ochoczo będzie powracał na rynki wschodzące.
EUR/USD: Brak rozwoju kryzysu syryjskiego tonuje aprecjację dolara i EUR/USD odbija od kluczowego wsparcia na 1,3180. Ale odbicie nie powinno być wyraźne, a poziom 1,3250 powinien zahamować dziś wzrosty.