Konrad Białas, ekspert TMS Brokers, mówi, że nadzieja na pozytywne zakończenie greckiej tragedii nie zmienia średnioterminowych perspektyw pary EUR/USD. Poniedziałkowe doniesienia o osiągnięciu porozumienia z Atenami nie wywołały większej reakcji na rynku walutowym.

– Spokój na rynkach wynika z faktu, że nikt do końca nie wie, czy to już koniec greckiej sagi, czy tylko rozpoczynamy nowy akt tragedii, i nikt nie chce w ciemno zakładać, że ryzyko Grexitu całkowicie zniknęło. Ostrożność inwestorów każe im się trzymać z boku, co ogranicza płynność rynku. Na rynku widać działanie krótkoterminowego kapitału spekulacyjnego, który „szarpnie" notowaniami eurodolara, raz w górę, raz w dół – mówi „Parkietowi" Białas. W ciągu ostatniego miesiąca kurs poruszał się w widełkach 1,09–1,14.

– Nawet po wyłączeniu czynnika greckiego średnioterminowy kierunek notowań dla pary EUR/USD może być tylko jeden: spadek. Bez względu na to, jak zakończy się „grecka tragedia", więcej argumentów przemawia za zejściem kursu w kierunku parytetu (kurs 1,0 – red.). Przede wszystkim EBC prowadzi program luzowania ilościowego, który siłą rzeczy osłabia wspólną walutę. Do tego dochodzi nieuchronna podwyżka stóp procentowych przez amerykański Fed, która będzie wywierać presję na umocnienie dolara. Naszym zdaniem Fed zaostrzy politykę pieniężną jeszcze w tym roku – dodaje Białas. Większość analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg spodziewa się, że w najbliższych miesiącach notowania eurodolara powrócą do spadków.

Pod koniec roku kurs EUR/USD ma spaść do 1,06 (średnia z prognoz), a nawet 1,05 (mediana). Nie brakuje głosów, że do tego czasu kurs osiągnie parytet wymiany. Taki scenariusz obstawiają m.in. analitycy BofA Merrill Lynch, Sberbanku, Barclays, Saxo Banku oraz ABN Amro. Według TMS Brokers pod koniec roku za euro zapłacimy 1,03 dolara.