Z tego też powodu trudno nie rozważać obecnie scenariuszy, w których to doniesienia gospodarcze czy wyniki spółek zejdą na dalszy plan, a notowania aktywów zostaną zdominowane przez oczekiwane działania banków centralnych.

Wystarczy sobie przypomnieć bieg zdarzeń w I kwartale i skalę przesunięcia kapitału w stronę Europy po tym, gdy Europejski Bank Centralny zdecydował się na skup aktywów w stylu znanym wcześniej z USA, Wielkiej Brytanii czy Japonii. W takiej sytuacji należałoby brać pod uwagę schematy występujące dotąd w okresach, gdy polityka władz monetarnych odgrywała bardzo istotną rolę z punktu widzenia zachowania rynków finansowych. Chodzi głównie o siłę dolara, słabość surowców i w konsekwencji znaczącą przewagę rynków rozwiniętych akcji nad emerging markets. Z naszego punktu widzenia nie byłaby to najlepsza triada, ale też na tle innych rynków wschodzących nie mielibyśmy powodów do narzekań. Zainteresowanie aktywami europejskimi powinno nam wyraźnie pomagać.

Choć jeszcze dwa–trzy tygodnie temu rynki akcji wyglądały bardzo słabo, to wydarzenia ostatnich dni radykalnie zmieniają ich obraz. Trzeba na poważnie brać pod uwagę wariant, w którym rozpocznie się na globalnym rynku akcji fala zwyżkowa ostatecznie wieńcząca kilkuletnią hossę. Mogłaby potrwać kilka dłuższych miesięcy i charakteryzować się zupełnym oderwaniem giełd od fundamentów, a w efekcie prowadzić do silnego przewartościowania akcji. Trzeba się liczyć z tym, że taki ruch w górę mógłby mieć bardzo wąski charakter i koncentrować się w regionach, gdzie oddziaływanie polityki monetarnej jest najsilniejsze. W oczywisty sposób dotyczyłoby to Starego Kontynentu. Zresztą taki wariant podpowiada bieg zdarzeń w I kwartale.

Alternatywą dla tego optymistycznego scenariusza jest to, że inwestorzy jednak nie uwierzą w długofalową skuteczność drukowania pieniędzy przez EBC i nie poddadzą się spekulacyjnym nastrojom, mając wciąż na uwadze, że w innych regionach świata, USA i Wielkiej Brytanii, w niedługim czasie zaczną się podwyżki stóp procentowych. Nie zapomną, że silny dolar, który ma realne szanse na wyrównanie parytetu do euro, to w skali globalnej nie jest korzystne zjawisko, zwłaszcza teraz, kiedy z problemami borykają się Chiny. Korzystny wpływ obniżek stóp procentowych w Państwie Środka byłby neutralizowany przez aprecjację dolara ze względu na duże powiązanie juana z amerykańską walutą. Wtedy obawy przed chińskim załamaniem by wróciły, a zwyżka z ostatnich tygodni okazałaby się jedynie korektą przeceny z III kwartału.