W towarzyszącym tej decyzji komunikacie stwierdzono, że wzrost gospodarczy pozostanie „poniżej średniej", a kwestia dalszych obniżek stóp będzie zależna od napływających danych. Co ciekawe postawiono większe akcenty na ostatnie krótkoterminowe zmiany kursu odnotowując, że dolar nowozelandzki zyskał od wrześniowego posiedzenia i dając do zrozumienia, że utrzymanie tej sytuacji może mieć negatywny wpływ na gospodarkę, oraz inflację w średnim terminie. To sygnał, że im większa będzie presja na dalsze podbijanie kursu NZD, tym większe będzie prawdopodobieństwo cięcia stóp procentowych. Jest to negatywny sygnał dla NZD (większość uczestników rynku widzi teraz duże prawdopodobieństwo cięcia stóp 10 grudnia), chociaż warto postawić sobie dwa pytania. Jak złe mogą być kolejne dane makro i czy zobaczymy dalsze pogorszenie się sytuacji w Chinach i na rynkach eksportowych dla Nowej Zelandii, oraz jaki poziom NZD byłby newralgiczny dla banku centralnego (wymuszałby obniżkę stóp). Odpowiedzi na te pytania pozostają otwarte, stąd też dzisiaj widać próby odreagowania spadków NZD.
W średnim horyzoncie niezmiennie jedną z ciekawszych propozycji zakładających jednak słabość NZD pozostaje relacja z funtem (GBP/NZD). Jastrzębie tony w sygnałach wysyłanych z FED powinny pośrednio wpływać też na zapatrywania Banku Anglii, co do przyszłych ruchów na stopach. Zresztą, jeżeli porównamy przebieg stóp zwrotu dla koszyków walutowych w dłuższym terminie, to liderami pozostają dolar i właśnie funt.
Technicznie GBP/NZD odbił się wczoraj od oporu jaki stanowi szczyt z 21 października przy 2,3022. Wsparcie to okolice 2,2670. Układ dziennych wskaźników pozostaje pozytywny. Jeżeli rynek obroni w/w wsparcie w najbliższych dniach, to możemy być świadkami złamania 2,3022, co byłoby sygnałem do ruchu w okolice 2,36 (na bazie zasięgu wybicia z formacji prostokąta).
Wykres dzienny GBP/NZD
Sporządził: