Przy wysokich oczekiwaniach już zdyskontowanych przez rynek pieniężny i walutowy należy zadać sobie pytanie, czym prezes Draghi może jeszcze zaskoczyć? Z drugiej strony nie bez powodu Draghi ma przydomek Super Mario i jak sam powiedział tydzień temu, zrobi „wszystko, co będzie trzeba".
Bazowe oczekiwania przed czwartkowym posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego zakładają cięcie stopy depozytowej o 10 pb do -0,30 proc. oraz wydłużenie programu skupu aktywów do marca 2017 r. lub ponad ten termin (obecna formuła mówi o wrześniu 2016 r. lub ponad). Jeśli otrzymamy tylko tyle, będzie to rozczarowanie dla sprzedających euro i będzie nieść ze sobą ryzyko realizacji zysków. Nawet jeśli Mario Draghi zasygnalizuje, że na kolejnym spotkaniu bank może zrobić jeszcze więcej, to rozpiętość czasowa między ogłoszeniem decyzji o stopach (13:45) a konferencją prasową (14:30) gwarantuje burzę na rynku. Naszym zdaniem, by podtrzymać presję spadkową na euro, ECB powinien ściąć stopę depozytową o 20 pb do -0,40 proc. (możliwe wprowadzenie wyjątków dla niektórych depozytów), wydłużyć QE co najmniej do marca 2017 z opcją kontynuacji i zwiększyć tempo skupu z obecnych 60 do 75 mld EUR (wraz z rozszerzeniem skupu o obligacje municypalne). W ten sposób Draghi może zapewnić nowe minima na EUR/USD, jednak późniejsza realizacja zysków w dalszym ciągu jest dość prawdopodobna, biorąc pod uwagę obawy rynku o gołębi charakter podwyżki Fed w połowie grudnia i ograniczaniem pozycji przed przerwą świąteczną. Uważamy, że trend spadkowy euro powinien powrócić wraz ze startem nowego roku.
Przyszły tydzień (oprócz ECB):
Dane z Eurolandu w przyszłym tygodniu będą mało znaczącym tłem, kiedy wszyscy będą czekać na Mario Draghiego. Wstępne szacunki inflacji za listopad (śr) prawdopodobnie wskażą stabilizację inflacji bazowej na 1,1 proc. r/r, ale w temacie trendów cenowych ważniejsze będą nowe prognozy ECB w czwartek. Finalne odczyty PMI (wt i czw) raczej nie uratują euro, nawet jeśli świeże odczyty z Hiszpanii i Włoch mają wzrastać.
Z Wielkiej Brytanii otrzymamy listopadowe wyniki PMI dla przemysłu (wt) i usług (czw). Po pozytywnych zaskoczeniach w danych za październik w przyszłym tygodniu bardziej prawdopodobne są korekty, szczególnie, że inne badania aktywności biznesu od tamtego czasu nie potwierdzały przyspieszenia ożywienia. Słabsze od oczekiwań wyniki PMI stanowią ryzyko dla kondycji GBP, w przeciwnym wypadku widzimy jego przewagę nad EUR, ale równocześnie słabość względem USD. W USA na pierwszy plan wysuwają się dane z rynku pracy (pt), które powinny wspierać decyzję o podwyżce stóp procentowych przez Fed w połowie grudnia. Choć niewykonalne wydaje się powtórzenie rewelacyjnych wyników z października, to przyrost zatrudnienia o 200 tys. (poprz. 271 tys.) i wzrost płacy o 0,2 proc. m/m (poprz. 0,4 proc.) będą wystarczające, by uciszyć obawy o sytuację na rynku pracy. Ponadto mamy indeksy ISM (wt, czw), gdzie w przemyśle powinniśmy zobaczyć poprawę do 50,5 z 50,1 (na bazie poprawy wskaźników regionalnych), z kolei usługi dalej będą podkreślać swój istotny wkład w ożywienie (prog. 58). W przyszłym tygodniu otrzymamy też Chicago PMI (pn), ADP i Beżową Księgę (śr), zamówienia fabryczne (czw) i bilans handlowy (pt).