Co więcej polska waluta w tym tygodniu jest zdecydowanie najsilniejsza w regionie, co w obliczu zwiększonego apetytu na ryzyko na rynkach światowych może być związane z odrabianiem strat, po tym jak w poprzednich tygodniach złoty był relatywnie słabszy. Dziś podobnie jak wczoraj kalendarz danych makro nie obfituje w wiele ważnych wydarzeń. Poznamy jedynie dane z USA, w postacie trzeciego odczytu PKB za III kw. (14:30) oraz liczby sprzedanych domów na rynku wtórnym w listopadzie (16:00). Ponadto powinniśmy poznać nazwiska trzech nowych członków RPP, których nominuje Senat.

W kontekście wchodzenia w „spokojny" okres świąteczny warto również pamiętać o ryzyku, tradycyjnie niezapodziewanego ruchu ze strony Ludowego Banku Chin. Od listopada ubiegłego roku, PBoC obniżał bowiem stopy procentowe średnio co dwa miesiące, w tym ostatni raz 23 października. Tym samym wchodzimy w okres zwiększonego prawdopodobieństwa kolejnej decyzji PBoC, która w sytuacji świątecznej - niższej płynności, mogłaby wywołać gwałtowne ruchy na rynkach finansowych. Na zwiększone prawdopodobieństwo kolejnej obniżki stóp w Chinach, wskazały wczorajsze rozstrzygnięcia dorocznej konferencji tamtejszych władz (Central Economic Work Conference). W komunikacie napisano bowiem, że władze podejmą kolejne kroki by wesprzeć wzrost gospodarczy oraz kondycję rynku nieruchomości. W tym celu polityka pieniężna powinna być bardziej elastyczna i skuteczna, z kolei w polityce fiskalnej dopuszczalny jest wyższy deficyt. W obliczu spowalniającego poniżej 7% wzrostu gospodarczego, słabnącego sektora przemysłowego i intencji władz monetarnych zmniejszenia powiązań CNY z USD, wczorajszy komunikat, jeszcze szerzej otwiera furtkę dla kolejnych działań PBoC. Ewentualna obniżka stóp mogłaby wesprzeć rynkowe nastroje, a co za tym idzie przełożyć się na wzrosty indeksów giełdowych oraz prawdopodobnie umocnienie dolara i złotego wobec euro. Tradycyjnie najsilniej mogłyby skorzystać waluty krajów najbardziej uzależnionych od koniunktury w Chinach, czyli AUD i NZD.

Dzisiejsze dane z USA, choć nie należą do „pierwszoligowych", to jednak przy braku innych odczytów i obniżonej płynności mogą zauważalnie podnieść zmienność w notowaniach amerykańskiego dolara. Sugeruje to również reakcja na wczorajszy – zazwyczaj pomijany przez rynki – odczyt indeksu NAI z Chicago, który plasując się poniżej rynkowych oczekiwań wpłynął na wyraźne osłabienie dolara i wzrost EURUSD o ok. 50 pipsów. W kontekście eurodolara, odmienne perspektywy dla polityk pieniężnych wciąż jednak nakładają presję spadkową. Na wykresie zarysowuje się również formacja głowy z ramionami, która zwiastować może spadek do wsparcia w okolicach 1.0540. Wcześniej jednak przebita musi zostać linia szyi na poziomie 1.08.

Szymon, Zajkowski, CFA, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A