Wcześniej pozostawał on pod presją ze względu na łagodne stanowisko Janet Yellen, przewodniczącej Fedu, która sygnalizowała opóźnienie podwyżek stóp ze względu na deflacyjne środowisko spowodowane głównie przez mocny spadek cen surowców, w tym ropy, oraz z uwagi na zawirowania na rynkach finansowych (Chiny). Teraz role się odwróciły. Sytuacja w Azji wróciła do normy, ponieważ Ludowy Bank Chin obniżył kurs wymiany USDCNY z 6,57 do 6,49. Dodatkowo prezes chińskiego banku wskazał, że presja na osłabienie juana była przejściowa i powinna z czasem wygasać. Ponadto wzrosło prawdopodobieństwo wyraźnego odbicia na rynku ropy, ponieważ Rosja wraz z trzema krajami OPEC (Arabia Saudyjska, Katar i Wenezuela) zawarły wstępne porozumienie ws. ograniczenia wydobycia ropy. Jeśli pozostałe kraje kartelu wyrażą na to zgodę, to dynamiczny wzrost cen ropy może skutkować większą presją inflacyjną m.in. w USA. To będzie przekonujący argument dla amerykańskiego Fedu, aby kontynuować cykl podwyżek stóp procentowych za oceanem. W rezultacie kurs EUR/USD może teraz skierować się na południe, zbliżając się do poziomu 1,10. Deprecjację euro może przyspieszyć ewentualne dalsze luzowanie polityki przez EBC. Każda wzmianka na ten temat to argument za dalszym osłabieniem euro. Na krajowym rynku złoty nadal powinien się umacniać względem euro.