Zaczęło się od Azji, gdzie inwestorom humory popsuł najpierw lakoniczny komunikat po zakończeniu szczytu państw G20 w Szanghaju, a następnie słabe dane z gospodarki japońskiej (szczególnie styczniowy spadek sprzedaży detalicznej). Początek sesji w Europie również był słaby, gdy się okazało, że także w Niemczech styczniowa sprzedaż detaliczna odbiegała od oczekiwań, a dodatkowo wstępny szacunek lutowego wskaźnika CPI wskazał na powrót deflacji w strefie euro.
To natychmiast rozbudziło i tak już rozbudowane oczekiwania na dalszą stymulację gospodarki przez Europejski Bank Centralny, co m.in. sprowadziło parę EUR/USD poniżej poziomu 1,09. Euro osłabiało się w poniedziałek do wszystkich walut, w tym do złotego. Kurs EUR/PLN zszedł w okolice 4,35, podczas gdy sesję otwierał powyżej 4,37. Na notowania złotego nie miały większego wpływu publikacje krajowych danych dotyczących PKB i jego struktury w IV kwartale.
Przez większą część dnia na światowe rynki nie miała wpływu informacja, że bank centralny Chin po raz piąty od lutego 2015 r. obniżył stopę rezerw obowiązkowych dla banków. Informacja ta ukoiła inwestorów dopiero przed otwarciem sesji w USA. Na rynkach obligacji w Europie dominowały w poniedziałek spadki rentowności, w USA natomiast niewielkie wzrosty. W Polsce, w oczekiwaniu na informacje o planowanych aukcjach i podaży papierów skarbowych w marcu, obligacje także nieznacznie się umacniały.