Od początku tygodnia zatem złoty umocnił się wobec euro już o 1,50 proc. i znalazł się na poziomach obserwowanych ostatnio pod koniec kwietnia. Na wartości zyskiwały też w środę krajowe obligacje. Przewaga popytu, zgłaszanego głównie przez inwestorów zagranicznych, zepchnęła rentowność papierów serii DS0726 aż o 7 punktów bazowych. Ceny obligacji rosną mimo zaplanowanej na czwartek aukcji, na której Ministerstwo Finansów zaoferuje wart do 4 mld zł pakiet obligacji serii OK1018 i DS0726 właśnie. Wycenom polskich papierów pomaga obniżenie skali podaży, którą pierwotnie zaplanowano na poziomie 6 mld zł. Dla złotego i obligacji kluczowe pozostaje jednak czasowe wygaszenie sporu politycznego oraz najświeższe propozycje „frankowe" idące w stronę rozwiązań mniej agresywnych z punktu widzenia sektora finansowego. Wzrost cen wspiera też poszukiwanie rentowności niesione falą prawdopodobnego odsunięcia w czasie podwyżek stóp procentowych za oceanem. Tamtejszy rynek pracy nie chce być tak mocny, jak oczekiwałby Fed. Pełne zatrudnienie nadal nie daje oczekiwanego przez bank centralny efektu w postaci wzrostu płac. W ciągu dnia na wartości zyskiwała większość obligacji europejskich. Po południu spadek rentowności do rekordowo niskich poziomów skłonił część inwestorów do realizacji zysków, która przyniosła symboliczną korektę wycen.