Poprzeczka oczekiwań jest wysoko postawiona, a wyobraźnię inwestorów do czerwoności rozpala fakt, że Abe i Kuroda radzą się w kwestii metod przyspieszenia wyjścia z inflacji Bena Bernanke.
Bank Japonii ma rozbudowaną historię instytucji, która najpierw oficjalnie wzdraga się od sięgnięcia po narzędzia dalszego wsparcia koniunktury a następnie wdraża dodatkowy zastrzyk luzowania monetarnego. Tak było przecież i z rozszerzaniem programu skupu aktywów, i cięciem stóp. USD/JPY kontynuuje wczorajszy silny wzrost i jest ponad 103,00. Ważne poziomy to przede wszystkim strefa 103,30 - 103,75. Zbiegają się w niej linia Kijun oraz ważne przedreferendalne cykliczne dołki. Pokonanie tej strefy otwierać będzie drogę w kierunku dołków 105,50.
USD/JPY windowany jest nie tylko przez nadzieje na dodatkową stymulację, ale także przez rajd indeksów na Wall Street na nowe historyczne szczyty. Jednocześnie należy odnotować, że dochodowość amerykańskich i niemieckich obligacji skarbowych nadal pozostaje na rekordowo niskich pułapach. Co więcej, złoty dotychczas nie jest w stanie skorzystać na dobrym rynkowym sentymencie. Uważamy jednak, że prawdopodobne jest zejście EUR/PLN w kierunku 4,40. Na dużo więcej chyba nie ma co liczyć biorąc pod uwagę niepewność związaną w wysokim ryzykiem politycznym, które nie pozwala dojść do głosu neutralnemu nastawieniu RPP i solidnym fundamentom gospodarki.
Dla europejskich aktywów dominującą kwestią jest przyszłość włoskiego sektora bankowego. Eurogrupa nie zajmuje się jednak tym tematem poświęcając swoje spotkanie kwestii Procedury Nadmiernego Deficytu obejmującej Portugalię i Hiszpanię. Na rozwiązanie problemu naciska już oficjalnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Choć turbulencje na giełdach i gwałtowne wyprzedaże akcji europejskich banków w ubiegłym tygodniu nie odcisnęły piętna na wspólnej walucie, to należy pamiętać, że w przeszłości kurs EUR/USD podążał za siłą relatywną europejskich i amerykańskich banków.