Dane te, wraz z wypowiedzią najbardziej „gołębiego" przedstawiciela RPP, J. Żyżyńskiego, który wskazał, że opowiadałby się za cięciem stóp o 50 pb (choć jednak równocześnie wątpił w efektywność takiego ruchu), ponownie zwiększyły spekulacje o ewentualnym złagodzeniu polityki pieniężnej przez Radę. Tego typu spekulacje wydają się przedwczesne. Z jednej strony II połowa roku powinna przynieść już wyraźniejsze przyspieszenie wzrostu naszej gospodarki, a z drugiej zdecydowana większość przedstawicieli RPP opowiada się za pozostawieniem stóp bez zmian w obecnych warunkach gospodarczych. Dlatego też przestrzeń do spadku rentowności polskich obligacji skarbowych, które w przypadku pięciolatek zeszły w piątek pod 2,1 proc., w dłuższej perspektywie jest już ograniczona. W krótkim terminie nie można jednak wykluczyć jej kontynuacji, bowiem istnieje ryzyko, że publikowane w przyszłym tygodniu z polskiej gospodarki dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej nieco rozczarują. Do piątkowych zmian na rynku polskiego długu przyczyniły się też wydarzenia na rynkach bazowych. Rozczarował odczyt sprzedaży detalicznej z USA, co zmniejszyło oczekiwania na podwyżki stóp procentowych przez Fed w tym roku i w efekcie doprowadziło do spadku rentowności tamtejszych obligacji.