Ceny konsumenckie we wrześniu były aż 2,2 proc. wyższe niż przed rokiem. Dynamika CPI bliżej celu inflacyjnego ostatnio była w grudniu 2012 roku. Taki stan rzeczy to w pierwszym rzędzie pochodna drożejących paliw oraz warzyw i owoców. Obie tendencje nadal będą windować ścieżkę inflacji. Ostatniemu wystrzałowi kursu ropy na dwuletnie maksima (i w okolice 60 dolarów za baryłkę gatunku Brent) towarzyszyło kilkunastogroszowe osłabienie złotego do dolara. Choć nie widzimy znacznej przestrzeni do kontynuacji zwyżek kursów surowców energetycznych na globalnych rynkach, to wpływ tych tendencji na rodzimą inflację będzie wyraźny. Średnie ceny paliw od końca czerwca wzrosły już o ponad 25 groszy. Historyczne zależności sugerują, że przed nami dalsze, kilkugroszowe podwyżki na polskich stacjach, które kulminację powinny osiągnąć w połowie października. Co więcej, ostatnie szacunki GUS mówią o zbiorach owoców nawet o jedną trzecią niższych niż przed rokiem. Kombinacja tych czynników będzie do końca roku utrzymywać dynamikę CPI powyżej 2 proc., a nasza wstępna prognoza sugeruje, że w listopadzie może nawet wypchnąć wskaźnik do celu NBP.

Warto pamiętać, że paliwa i żywność to składowe koszyka, na które Rada Polityki Pieniężnej nie ma wpływu. Zdecydowana większość decydentów reprezentuje stanowisko, że nie ma potrzeby szybszego podniesienia kosztu pieniądza, ponieważ źródła wzrostu cen szybko wygasną i poprzez efekty bazy w przyszłym roku będą obniżać ich trajektorię. Przy silnym rynku pracy i rozpędzonej gospodarce (prognozujemy dynamikę PKB w III kwartale na pułapie 4,3 proc. rok do roku i jej przyśpieszenie do 4,5 proc. w ostatnich trzech miesiącach 2017) głównym zagrożeniem dla takiego scenariusza może stać się eskalacja oczekiwań płacowych prowadząca do wybuchu presji kosztowej. Na razie władze monetarne nie wykazywały zaniepokojenia taką ewentualnością i nie zakładamy, by zmieniły stanowisko na przyszłotygodniowym posiedzeniu RPP. Zresztą w regionie jedynie Czesi mogą myśleć o zacieśnianiu. Wychodząc dalej: banki centralne Rosji, Turcji, Brazylii, Afryki Południowej, Indii czy Meksyku będą ciąć stopy. W przeciwnym kierunku zmierza polityka monetarna w gospodarkach rozwiniętych. Koniec programów ilościowego luzowania i dążenie do podwyżek wszędzie poza Japonią i Szwajcarią musi rodzić wyraźne odpływy kapitału ze świata emerging markets. Przy ujemnych realnych stopach procentowych nie widzimy znacznego potencjału do umocnienia złotego (prognozujemy EUR/PLN przy 4,28 na koniec grudnia). ¶