Największym skandalistą i najbardziej znienawidzoną walutą może być funt brytyjski, z którym wszystko jest nie tak.

Przede wszystkim mamy brexit i negocjacje, które przez stronę brytyjską prowadzone są w okropny sposób. Ministrowi ds. brexitu Davidowi Davisowi nie wychodzi nawet zakłamywanie rzeczywistości. Wielokrotnie jego relacjonowanie rozmów negocjacyjnych poprzez: „wszystko idzie w dobrym kierunku" już po kilku minutach było dementowane przez unijnego odpowiednika Michela Barniera. Nie tak miało wyglądać wywalczanie dla Wielkiej Brytanii najlepszego rozwiązania. Dodatkowo rząd Theresy May wcale nie wzmocnił się po czerwcowych wyborach parlamentarnych, a tarcia wewnątrz partii osłabiają pozycję pani premier. Od utraty stanowiska ratuje ją tylko to, że nikt nie chce wziąć za nią odpowiedzialności za brexit.

Polityka pieniężna także nie jest wspierająca dla funta, gdyż po listopadowej podwyżce stopy procentowej Bank Anglii wycofał się z pompowania oczekiwań na kontynuację cyklu. Z jednej strony bank chce zatrzymać deprecjację funta i windowanie inflacji wysokimi cenami towarów z importu, ale z drugiej problemy rynku budowlanego i kulejąca konsumpcja prywatna nie idą w parze z zacieśnianiem monetarnym.

Powyższy obraz sytuacji jest tragiczny, zatem dlaczego funt nie traci? Pierwszym powodem może być to, że ostatnie miesiące nie były łatwe dla chcących sprzedawać funta. Seria zwrotów akcji i zaskakujących informacji kosztowała niejednego tradera pieniądze, a może i włosy na głowie. Dane o pozycjach spekulantów pokazują najbardziej zbalansowane nastawienie od ponad dwóch lat – innymi słowy, mniej więcej tyle samo osób zakłada zwyżki, co spadki funta. Temat brexitu też jest trudny do ugryzienia, gdyż nic nie chroni przed ryzykiem nagłego porozumienia, które funtowi dałoby potężnego kopa. Rynek wyraźnie nie zamierza rozgrywać problemów gospodarki, kiedy globalne ożywienie dalej postępuje i, chcąc nie chcąc, ciągnie za sobą wyspiarskie państwo.

Jeśli coś nie chce spadać, to może zacząć rosnąć i paradoksalnie nawet z takim bagażem funt może sobie dobrze radzić, jeśli prym zacznie wieść retoryka, że całe zło jest już w cenach. Fakt, że euro i dolar obecnie zagubiły kierunek, może tylko pomagać w przerzuceniu uwagi na foreksowy numer trzy.