W drugiej z wymienionych kategorii bezprecedensowy splot niekorzystnych niepowiązanych ze sobą czynników przełożył się na serię zwyżek cen absolutnie wyłamującą się z tradycyjnych szablonów sezonowych. Najpierw wyraźnie drożały importowane owoce, potem emocjonowano się wystrzałem cen masła. Wiosenne przymrozki poważnie uszczupliły krajowe zbiory warzyw i owoców, a w końcówce roku mocno poszły w górę ceny jaj. W rezultacie w półtora roku żywność (w ujęciu odsezonowanym) z miesiąca na miesiąc potaniała tylko trzykrotnie (!).

Co więcej, w ponad połowie przypadków obserwowaliśmy silne, ponadpółprocentowe, miesięczne skoki cen. Gdyby nie to, nie byłoby możliwe osiągnięcie przez dynamikę inflacji konsumenckiej celu NBP (czyli 2,5 proc. rok do roku) już w listopadzie. Od grudnia efekty bazowe zaczynają jednak oddziaływać wyraźnie dezinflacyjnie. Według wstępnego szacunku roczna dynamika wskaźnika CPI wyhamowała do 2 proc. Stoi za tym przede wszystkim właśnie żywność. Powtórzenie przytoczonej ścieżki właściwie nieprzerwanych zwyżek tej kategorii jest skrajnie mało prawdopodobne. Zresztą sytuacja na globalnych rynkach podstawowych płodów rolnych nie daje podstaw do obaw. Na marginesie zaznaczmy, że bez wystąpienia szoków podaży jedynym z głównych towarów, którego kurs powinien ostro zwyżkować, jest kawa. Pamiętać należy również o rewizji wag różnych kategorii koszyka dóbr konsumenckich.

W naszych prognozach zakładamy, że w I kwartale dynamika CPI liczona rok do roku przejściowo osunie się pod 2 proc. Te same czynniki, które windowały ścieżkę inflacji w 2017 r., teraz będą ją dołować: spodziewamy się także głębokiej korekty kursu ropy. Będą ją napędzać nowe rekordy wydobycia w Stanach Zjednoczonych, które położą kres kurczeniu się zapasów surowca i z nawiązką pokryją globalne nasilenie popytu. Mimo to w połowie roku dynamika CPI przekroczy 3 proc. Wskaźnik będzie jednak tym razem windowany przez inflację bazową. Jej roczna dynamika w świetle naszych szacunków w grudniu wyniosła zaledwie 0,8 proc., ale w wakacje powinna przekraczać już 1,5 proc. Dopiero to skłoni RPP do myślenia o podwyżce stóp procentowych. Naszym zdaniem dojdzie do niej jednak dopiero w 2019 r. Na razie Rada pozostanie wierna łagodnemu nastawieniu. Późniejsze, niż zakłada to rynek, rozpoczęcie cyklu zacieśniania będzie negatywne dla złotego. Sprawi także, że banki mogą mieć problemy z wypracowaniem zakładanych obecnie przez rynek wskaźników rentowności.