Wielu inwestorów z pewnością zadaje sobie pytanie, jak przy obecnych wycenach rynek amerykański może nadal rosnąć. Część analityków prześmiewczo odpowiada, że zwyżki za oceanem będą trwały dopóty, dopóki nie pojawią się sygnały ich zakończenia. Nasuwa się zatem kolejne pytanie – gdzie poszukiwać wspomnianych sygnałów? Jednym z potencjalnych tematów, które mogą istotnie wpłynąć na nastroje na globalnym rynku w najbliższych tygodniach, jest trwający sezon wyników spółek w USA.

O ile oczekiwania analityków wydają się dość wygórowane (ponad 10-proc. wzrost zysków w skali rocznej spółek z indeksu S&P 500), o tyle w poprzednich sezonach rzeczywiste wyniki okazywały się nierzadko wyższe od wcześniejszych prognoz. Jedno jest pewne – poprzeczka została postawiona wysoko. Mogłoby się zdawać, że zaskoczeniem dla rynku powinny być ogromne odpisy w największych amerykańskich bankach, które powstały w wyniku implementacji grudniowej reformy podatkowej Donalda Trumpa.

Mało kto się spodziewał, że obniżenie podatków dla przedsiębiorstw doprowadzi do rewizji wyników i w konsekwencji zaksięgowania strat. O kryzysie sprzed dziesięciu lat i dużych stratach amerykańskich banków zapomniała już duża część inwestorów, jednak w sferze księgowej temat ten jest ciągle obecny. Okazuje się, że wiele banków wykorzystało poniesione wówczas straty do zmniejszania podstawy opodatkowania zysków w kolejnych latach. W ten sposób utworzone zostały aktywa z tytułu odroczonego podatku dochodowego uzależnione od wielkości stopy opodatkowania (im wyższa stopa, tym większe aktywa). Obniżenie podatków w końcówce roku doprowadziło w konsekwencji do jednorazowych odpisów wynikających z obniżenia wartości tak księgowanych aktywów.

Umiarkowana reakcja rynku na wyżej wspomniane straty potwierdza, że dla inwestorów kluczowe są przede wszystkim aspekty związane z przyszłością, a nie przeszłością. Mówiąc o przyszłości, można przywołać obecnie pokaźny wzrost gotówki, wynikający z obniżenia stawki podatkowej, oraz napędzającą przychody zaawansowaną fazę ekspansji gospodarczej.

Jednak z drugiej strony faktem jest, że w historii mieliśmy do czynienia z okresem pozbawionym 5-proc. korekty indeksu S&P 500 trwającym maksymalnie niewiele ponad rok. Nigdy natomiast czas ten nie zbliżył się do dwóch lat. Warto zatem zastanowić się, czy rynek fundamentalnie oraz mentalnie jest gotowy na pobicie wspomnianego rekordu, tym bardziej że mieliśmy ostatnio do czynienia z bezprecedensową w swej skali rewizją w górę prognoz zysków spółek na 2018 r. – i wydaje się, że lepiej już chyba być nie może. ¶