Miała być korekta! Kto zamawiał krach?

Wystarczyły dwie sesje, żeby prysł czar styczniowej hossy na światowych giełdach.

Publikacja: 07.02.2018 04:00

Pokaz rynkowej siły z pierwszych tygodni nowego roku, który sam w sobie zaskakiwał dynamiką, został przesłonięty skalą i przede wszystkim tempem spadków, które przetoczyły się przez wszystkie parkiety.

W rezultacie po kilkuprocentowych zyskach, jakimi główne indeksy kończyły pierwszy miesiąc roku, nie pozostał nawet ślad. Co więcej, najwięksi pechowcy, czyli (jak zwykle) europejskie parkiety, znaleźli się właśnie blisko dołków z końca sierpnia ubiegłego roku, przebijając się bez żadnych prób obrony przez długoterminowe średnie.

Jeszcze dwa tygodnie temu niemiecki DAX ustanowił nowy rekord. Teraz znalazł się aż 10 procent poniżej tego poziomu. To samo stało się z naszym indeksem WIG, który zdołał tylko na chwilę przebić szczyt z 2007 r., ale zamiast pójść za ciosem powtórzył „dokonania" indeksu z Frankfurtu.

Czy ten nagły zwrot na rynkach akcji może oznaczać koniec trwającej już dziewięć lat (na Wall Street) hossy? Moim zdaniem jeszcze nie.

Korekta, jakkolwiek by ją definiować, od dłuższego czasu należała się rynkom akcji, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Styczeń był 15. miesiącem nieprzerwanego ciągu wzrostów indeksu S&P500, co wyrównało poprzedni tego typu rekord. Poza tym liczba sesji bez ponad 5-proc. spadku na tym indeksie przekroczyła w styczniu 400, co nie zdarzyło się nigdy w powojennej historii Wall Street.

Reklama
Reklama

Dlatego korekta miała prawo nadejść, szczególnie po nadzwyczaj udanym początku roku. Jednak forma, jaką przybrała, może zaskakiwać. Dawno nie widzieliśmy na rynkach oznak paniki, a tak można zdefiniować to, co zaczęło się na giełdach w piątek, a apogeum osiągnęło w poniedziałek. Jej oznaką był wyskok wskaźnika zmienności VIX od poziomu niewidzianego od kilku lat. Co ważniejsze, był to najbardziej dynamiczny wzrost implikowanej z cen opcji zmienności w historii. Co to oznacza, jeśli nie koniec hossy?

Jest to zapewne początek końca produktów zarabiających na niskiej zmienności, które zyskały sobie wielką popularność na Zachodzie w ostatnich latach. To właśnie one miały się przyczynić do panicznej wyprzedaży w poniedziałek, tak jak trzy dekady wcześniej powszechnie stosowane strategie zabezpieczania portfela miały swój spory udział w krachu w październiku 1987 r. Skoro wtedy hossa się nie skończyła, choć uszczerbek był bolesny, może teraz będzie podobnie. ¶

Okiem eksperta
Subiektywna rotacja z WIG20 do mWIG40 i sWIG80
Okiem eksperta
Kluczowy miesiąc
Okiem eksperta
Złoto w portfelu to zaleta czy wada?
Okiem eksperta
Czy kryptowaluty są aż tak zmienne?
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Okiem eksperta
Wrzesień–październik okresem korekt
Okiem eksperta
Relatywna słabość rynku warszawskiego
Reklama
Reklama