Dzieje się tak zresztą od dobrych trzech lat, a powody nieodmiennie są te same – poprawiająca się sytuacja makro, wysokie stopy dywidendy, atrakcyjne na tle innych gospodarek rozwiniętych (i nie tylko) wyceny wskaźnikowe. Niestety, najszybszy od dekady wzrost i systematyczne bicie pod tym względem USA przez ostatnie dwa lata ponownie okazują się nie wystarczać. Wprawdzie w ubiegłym roku stopa zwrotu z Euro Stoxx była nieco wyższa niż z S&P500, ale była to różnica nieznacząca w skali ostatnich trzech lat, przez które Europa niemal nieprzerwanie była reklamowana jako rynek, który należy przeważać.

DAX od początku roku jest słabszy od S&P500 o około 8 proc., co wykracza poza tolerancję inwestorów indywidualnych – BofA Merrill Lynch raportuje, że w ubiegłym tygodniu odpływy z Vanguard FTSE Europe ETF wyniosły około 160 mln USD, najwięcej w tym roku. Sytuacja pod wieloma względami przypomina początek 2016 r., gdzie też okazywało się, że Stary Kontynent jest dużo bardziej wrażliwy na wzrost awersji do ryzyka niż USA.

Może się jednak okazać, że jesteśmy w tym momencie w okolicach punktu zwrotnego. Główną przewagą Stanów Zjednoczonych w ostatnim czasie była zdecydowanie większa rola sektora technolo- gicznego. NASDAQ osiągnął już nowe szczyty, w Europie IT wyglądało słabo między innymi za sprawą słabych wyników SAP, ale i tak miało to o tyle ograniczone znaczenie, że cały sektor ma kapitalizację na po- ziomie 10 proc. amerykańskiego. Obecna faza cyklu wskazuje jednak, że tego rodzaju outperformance spółek technologicznych ma niewielkie szanse na kontynuację.

Paradoksalnie, wsparciem może okazać się także pogorszenie w danych makro. Wskaźnik Citi Economic Surprise Index dla Europy spadł ostatnio do ujemnych poziomów, a jedną z głównych przyczyn jest zapewne niemające do końca podstaw fundamentalnych umocnienie euro. Wprawdzie ostatnia konferencja Mario Draghiego została odebrana jako „gołębia", ale rynek wciąż nie wyciąga daleko idących konkluzji, jeśli chodzi o kształt polityki pieniężnej. W miarę zbliżania się września rozpocznie się naszym zdaniem dyskontowanie wydłużenia QE, jesteśmy też sceptyczni, jeśli chodzi o podwyżki stóp w 2019 r. Kontynuacja ultraluźnej polityki monetarnej powinna wydawać się inwestorom bardzo atrakcyjna w sytuacji kolejnych podwyżek w USA. W końcu w co, jeśli nie w akcje, inwestować w gospodarce, w której efektywna stopa procentowa jest wiecznie niższa od zera? ¶