Mają one zostać według powszechnych oczekiwań podniesione do przedziału 1,50–1,75 proc. Niewiele brakuje, by powróciły do pułapu sprzed upadku Lehman Brothers jesienią 2008 r.

Nie ma większych wątpliwości co do tego, że na przestrzeni ostatnich 20 lat serie podwyżek stóp w USA były czynnikiem, który dwukrotnie wykolejał gospodarkę i giełdę (2000, 2007). Pytanie, czy jesteśmy już na tym etapie. Na razie niewiele na to wskazuje. Chodzi nie tylko o to, że stopy nawet po marcowej zwyżce będą i tak relatywnie niskie w porównaniu ze szczytami poprzednich cykli (5,25 proc. w 2006 i 6,50 proc. w 2000). Bardziej istotne są dwa fakty. Po pierwsze, ostatnie dwie wielkie bessy rozpoczęły się nie w trakcie podwyżek, lecz już po ich zakończeniu, a nawet po rozpoczęciu obniżek (2007). Po drugie, zaostrzanie polityki monetarnej nie doprowadziło na razie do odwrócenia tzw. krzywej rentowności. Ostatnie recesje i bessy były poprzedzone sytuacją, w której rentowności długoterminowych obligacji były niższe od rentowności bonów skarbowych. Z taką sytuacją nie mamy jeszcze do czynienia.

Czyli inwestorzy mogą na razie spać spokojnie? Część strategów z Wall Street tak właśnie argumentuje. Ale jest jeden problem. Rezerwa Federalna zacieśnia politykę nie tylko na froncie stóp procentowych. Od jesieni ub.r. trwa „normalizacja" bilansu, czytaj: odchudzanie portfeli obligacji w posiadaniu Fedu, które wcześniej przez lata spuchły na skutek polityki QE (luzowania ilościowego). W ciągu niespełna roku portfel papierów skarbowych skurczył się o ponad 40 mld USD, a to dopiero początek tej operacji.

Owszem, inne banki – EBC i BoJ – kontynuują jeszcze QE, ale szczególnie EBC stopniowo przymierza się do końca tej polityki. Przykręcanie kurka może być wytłumaczeniem, dlaczego od początku lutego rynki akcji przeżywają huśtawkę nastrojów.

Jak w tym kontekście wygląda sytuacja na GPW? Niestety, o ile w zeszłym roku polskie akcje były z punktu widzenia globalnych inwestorów prawdziwym hitem (zwłaszcza w ujęciu dolarowym), o tyle w tym roku jesteśmy jak na razie na szarym końcu rankingu stóp zwrotu. Ale jest też jedna dobra wiadomość. Małe spółki zachowują się wreszcie relatywnie lepiej niż WIG20 po fatalnym dla nich 2017 r. A to z kolei dobra wiadomość dla rozmaitych funduszy absolute return. ¶