W Europie inwestorzy niejednokrotnie mają problemy ze zrozumieniem polityki, która w poprzednich tygodniach nadawała kierunek rynkom walutowym i dłużnym.
Wieść o toczących się rozmowach w sprawie utworzenia populistycznej koalicji we Włoszech spowodowała załamanie się cen włoskich obligacji, a także ciążyła wspólnej walucie. W weekend dowiedzieliśmy się jednak, że kandydatura eurosceptycznego Paolo Savony na ministra finansów nie została zaakceptowana przez włoskiego prezydenta, co sprawia, że perspektywa kolejnych wyborów staje się ponownie najbardziej realnym scenariuszem.
Mogłoby się zdawać, że odłożenie włoskiego problemu na kilka miesięcy na bok nieco uspokoi sytuację (taka była pierwsza reakcja rynku), ale już podczas poniedziałkowej sesji spread pomiędzy włoskimi dziesięciolatkami a niemieckimi bundami zaczął się drastycznie rozszerzać. W wtorek po południu wynosił ponad 300 pb, co jest oznaką całkowitej paniki, jeszcze bardziej widocznej na krótkim końcu krzywej. Spadek włoskiego indeksu FTSE MIB poniżej poziomów sprzed marcowych wyborów oznacza, że rynek zaczął poważnie się obawiać, że partie populistyczne podejmą próbę wyprowadzenia Włoch ze strefy euro. Sytuacji nie poprawił prezydent Mattarella, który powierzył misję tworzenia rządu technicznego Carlowi Cotarellemu, byłemu wysokiemu urzędnikowi Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jego kandydatura to policzek dla włoskich partii protestu i może potęgować antyeuropejskie nastroje.
Prawdopodobieństwo uzyskania wotum zaufania dla rządu Cotarellego jest niskie – już teraz przedstawiciele Ruchu Pięciu Gwiazd, Forza Italia oraz Ligi zapowiadają brak poparcia dla tego rozwiązania. To oznacza, że powołany gabinet pełniłby jedynie funkcje administracyjne do momentu nowych wyborów, które najprawdopodobniej odbyłyby się wczesną jesienią. Rynki zdają sobie sprawę, że sondażowe poparcie dla Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi rośnie. To oznacza, że najbliższe wybory mogą spotęgować obecne problemy.
Dodatkowo, nieoczekiwanie daje o sobie znać polityka w Hiszpanii, w której to ważą się losy rządu Mariano Rajoya oskarżonego o nielegalne finansowanie Partii Ludowej – również i w tym przypadku dziesięciolatki hiszpańskie ulegają przecenie, a ich rentowności oscylują wokół 1,6 proc.