Co rusz mamy do czynienia z szumem i szokami różnej maści: kryzys VIX, wojny handlowe, polityczny kryzys w Europie. Wprawdzie huśtawki nastrojów są gaszone w czasie do dwóch tygodni, a zatem daleko od spirali paniki z apogeum kryzysu finansowego, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że za dużo tych niespodzianek albo przynajmniej pierwsze reakcje na wydarzenia są na tyle gwałtowne, że zmuszają do szukania dodatkowej przyczyny.
Solidne fundamenty globalnej gospodarki dla rynków finansowych mają swoje ukryte brzydkie oblicze. Świat nie wymaga już masywnego wsparcia banków centralnych, w efekcie nasila się strach przed skutkami wycofywania płynności. Redukcja sumy bilansowej Fed trwa, o końcu europejskiego QE mówi się coraz głośniej, a normalizację polityki rozważają kolejne banki centralne. Fakt, że globalna nadpłynność zacznie wysychać, już odbija się na zachowaniu cen aktywów. Szokowe korekty będą głębsze, gdyż determinacja inwestorów do ucieczki z pozycji będzie większa w obawie, że przy kurczącej się płynności nie znajdzie się wystarczająco dużo kapitału, by „podebrać dołek" i wymazać spadki. Sam proces odreagowania szoku też może stawać się coraz dłuższy i trudniejszy do całkowitej negacji. Stopniowo kończy się też podchodzenie do aktywów ryzykownych jako jednego wielkiego koszyka, gdzie finalnie wszystko będzie drożeć niezależnie od lokalnych zakłóceń.
Selektywność może stać się słowem II połowy 2018 r. Kłopoty aktywów Brazylii, Turcji, a wcześniej Rosji pokazują, że inwestorzy nie tracą ani chwili i szybko wycofują kapitał. Motyw globalnego ożywienia może ochronić rynek akcji, ale rynek długu mogą czekać poważne zmiany. Działania Fedu oraz rosnące potrzeby pożyczkowe USA oznaczają, że rynek zostanie zalany atrakcyjnymi i bezpiecznymi obligacjami w USD. Kres skupu aktywów EBC odda w ręce prywatnych inwestorów europejski rynek długu. Wyczerpie się potrzeba uciekania do denominowanego w twardej walucie długu państw rozwijających się. Strach zagląda w oczy ich bankierom centralnym, bo rośnie zagrożenie finansowej destabilizacji. Dodajmy do tego jeszcze ryzyko wojen handlowych, na których najmocniej mogą ucierpieć gospodarki wschodzące opierające swój dobrobyt na eksporcie dóbr i usług. Premia za ryzyko na tych aktywach będzie rosnąć, a wraz z nią zmienność. ¶