Tym razem główną przyczyną obserwowanego pogorszenia nastrojów jest wojna handlowa USA z resztą świata. Co interesujące, jeszcze nie tak dawno była ona przez wiele analityków bagatelizowana.
Wskazywane były dwie ku temu przesłanki. Pierwsza wiązała się z niezaprzeczalnym faktem, że dotychczas nałożone cła obejmują jedynie ułamek globalnej wymiany handlowej i w praktyce nie mają na nią większego przełożenia. Druga z kolei wynikała z oczekiwań, że konflikt jest jedynie przykrywką dla zakulisowych mediacji i stanowi część taktyki negocjacyjnej.
O ile pierwszy argument może jeszcze się bronić, o tyle drugi stał się już nieaktualny. Inwestorzy giełdowi przez dłuższy czas nie dawali wiary, że konflikt będzie się stopniowo zaostrzał i tym samym rozwijał w potencjalnie bardzo groźnym kierunku. Na przełomie minionego i obecnego tygodnia oczekiwania się najprawdopodobniej zmieniły i aktualnie scenariusz bazowy zakłada, że z „wojną handlową" przyjdzie nam żyć w najbliższych miesiącach i szybko się ona nie skończy.
Czy oznacza to, że akcje będą już tylko tanieć? Niekoniecznie. Otóż z kontrariańskiego punktu widzenia zmianę nastawienia inwestorów można rozpatrywać korzystnie. O ile bowiem etap bagatelizacji zagrożenia nie jest pozytywny dla rynkowych perspektyw, gdyż nie bierze pod uwagę realizacji negatywnego scenariusza, o tyle obecnie pojawić się mogą zbyt czarne scenariusze stwarzające okazje do rajdu ulgi wynikającego z ich niespełnienia. Zresztą już pojawiają się doniesienia sugerujące, że Chiny przygotowują się na „pełnowartościową" wojnę handlową i mogą ograniczyć bądź wręcz zaprzestać zakupów amerykańskich obligacji. Ten ruch obecny konflikt przeniósłby na nowy, wyższy poziom i jego negatywne efekty byłyby niemałe. Trudno jednak wyobrazić sobie jego rychłą realizację.
Podobnie było przecież z brexitem, gdzie negatywny wpływ referendum w krótkim terminie się nie ujawnił i zaczyna być widoczny dopiero teraz, po upływie wielu miesięcy. Wydaje się więc, że może istnieć potencjał do zatrzymania ostatnich spadków, ale ewentualne letnie zwyżki skończyć się mogą kolejną falą przeceny. Jej przyczyną powinna być obawa o los globalnej koniunktury, której problemy maskują wciąż dobre wskaźniki w USA. Ten temat inwestorzy na chwilę obecną bagatelizują, a jak pokazał wątek wojen handlowych, to niebezpieczny etap, który skończyć się może bolesnym zderzeniem z rzeczywistością. ¶